Inger Marie Gundersen gwiazdą pierwszej w tym roku Muzycznej Strefy Radia Ram!

Radio RAM | Utworzono: 09.02.2008, 14:41 | Zmodyfikowano: 26.03.2009, 16:00
A|A|A

Inger Marie Gundersen pochodzi z miasta Arendal w Norwegii. Świat zachwycił się nią w 2004 r., kiedy wydała swój debiutancki album „Make This Moment”. I nie można się temu dziwić, gdyż jej interpretacje standardów i hipnotyzujący głos zachwycają słuchaczy wrażliwych, szukających w muzyce czegoś więcej, niż wygładzonych fraz, czy mdłych aranżacji. A niestety takie coraz częściej serwują nam wokalistki, które z biegiem lat po prostu nie mają pomysłu na siebie. Najlepszym przykładem mogą być choćby ostatnie dokonania Norah Jones.

Tymczasem głos Inger przyciąga i hipnotyzuje, nie brak mu pewnej szorstkości, którą otacza jednak fala ciepłej, niezobowiązującej nutki melancholii. Słychać w nim bagaż życiowych doświadczeń i może dlatego chcemy zatrzymać go w sobie? Momentami przypomina Dianę Krall, innym razem K.d. Lang. A wokół harmonia i wyczucie, oszczędne brzmienie instrumentów: fortepian, bas, saksofon, gitara, delikatna perkusja... Czy trzeba więcej?

Zanim jednak ta sympatyczna blondynka zdobyła popularność, poświęciła muzyce 25 lat życia, aktywnie udzielając się w różnych zespołach lokalnych scen - od rocka począwszy, na jazzie skończywszy. Założyła własny kwintet My Favourite Strings, w którym na gitarze grał Tom Lund - jeden z najlepszych norweskich instrumentalistów, założyciel słynnego w tym kraju Trio de Janeiro.

Gdy nastał rok 2004, artystka podjęła decyzję o nagraniu własnej płyty. I był to odpowiedni czas. Jej możliwości wokalne okazały się zdumiewające. Umiejętność stopniowania napięcia to dziś w muzyce jazzowej rzadkość, a Inger Marie Gundersen nauczyła się operować głosem i panować nad nim w taki sposób, że jej pierwszy producent, znany w środowisku muzyk i artysta Lars Martin Myhre, gdy usłyszał ją w studiu, nie mógł się nadziwić i stał długo z otwartymi ustami, słuchając kogoś, kto nie potrzebował już specjalnych wskazówek, jak należy wydobywać dźwięk, by osiągnąć zamierzony efekt.

Debiutancki album „Make This Moment” okazał się strzałem w dziesiątkę. Nagrania podobały się w Norwegii. Z czasem do interpretacji znanych miłosnych tematów „Always On My Mind” (Elvis Presley), czy „Will You Still Love Me Tomorrow” (Carole King) zaczęli chętnie sięgać słuchacze z innych krajów. Jej muzyka i głos spodobały się przede wszystkim odbiorcom azjatyckim. O ile na początku sprzedaż krążka liczona była w setkach egzemplarzy, to potem produkcja wzrosła do tysięcy. W najbliższym czasie ta ilość płyt na pewno się nie zmniejszy. Sklepy muzyczne musiały bowiem dostarczyć album spragnionym delikatnego, nienachalnego brzmienia melomanom z Japonii, Korei, Filipin.

Płyta zapewniła wokalistce status gwiazdy. Inger Marie Gundersen była zapraszana na koncerty, gdzie gromadziły się tłumy wielbicieli. Firmy fonograficzne wykupiły licencję i zaczęły promować wydawnictwo na lokalnych rynkach.

Kolejne lata to szczęśliwy okres dla artystki. Koncertowała na świecie, odwiedzając również w 2006 r. Polskę, gdzie wystąpiła w ramach „Ladies Jazz Festiwal” w Gdyni. Ciepło przyjmowana i spełniona wokalistka pojawia się z dorosłym synem u swego boku, bo i on poszedł w ślady mamy. Zakochał się w muzyce i okrasza albumy mamy saksofonowymi solówkami. A trzeba przyznać, że Oivind G. Stomer ma do tego talent. Inger natomiast z wiarą i przekonaniem czarowała publiczność, śpiewając znane melodie „Blame It On My Youth”, czy słynne beatlesowskie „Fool On The Hill”, genialnie połączone z tematem „Nature Boy” - czyniła to w tak oryginalny sposób, że nie sposób było oderwać ucha od muzyki.

Zachęcona sukcesem, w 2006 r. wydała swój kolejny album: „By Myself”. Znów zafundowała nam oszczędne aranżacje i przypomniała o nieśmiertelnych songach, jak choćby „If You Go Away” Jacquesa Brela, „Don’t Explain” z repertuaru Billie Holiday, czy fantastyczne „One” U2, które nota bene znalazło się również na naszej składance „RAM Cafe 2”. Do współpracy zaangażowała znanego duńskiego producenta Sorena Sigumfeldta, zaprosiła także szwedzkiego wirtuoza gitary Ulfa Wakeniusa, na trąbce zagrał Gunnar Halle, a na gitarze elektrycznej Niclas Knudsen. Artystka wydała krążek w barwach własnej wytwórni fonograficznej Kultur & spetakkel i mam nieodparte wrażenie, że znów osiągnęła sukces.

Tym bardziej cieszę się, że przybędzie do Wrocławia na zaproszenie Radia RAM w ramach kolejnej „Muzycznej Strefy”. Przypominam, że koncert tej znakomitej wokalistki już 26 lutego w Teatrze Muzycznym "Capitol". Inger Marie Gundersen przybędzie z czteroosobowym zespołem muzyków.

Przed nią na scenie wystąpi Novika, którą także dobrze znacie z naszej anteny. A kto jeszcze nie miał okazji odkryć jej głosu i wrażliwości, tego zapraszam na wywiad z artystką w niedzielę, 17 lutego, po godz. 18.00. Oczywiście słyszymy się na 89,8!

Ale przede wszystkim: do zobaczenia na koncercie!

REKLAMA