„Chcę wykonywać utwory na swój sposób, dać im własny odcisk” - wywiad z Inger Marie Gundersen
fot.Michał Sierlecki/ Radio RAM
(Posłuchaj pierwszej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Michał Sierlecki: Wiem, że od 25 lat jesteś na scenie i że śpiewałaś w grupach rockowych, jazzowych. Jakie były początki Twojej kariery?
Inger Marie Gundersen: - Zaczęłam śpiewać, gdy byłam bardzo młoda. Dorastałam przy ojcu, który grał. Śpiewałam w różnych grupach, także popowych, bigbandowych, rockowych. Jednak przez ostatnie dziesięć lat skupiam się na muzyce jazzowej. Robię to też bardziej profesjonalnie, niż przedtem.
Czy możesz opowiedzieć coś o kwintecie, w którym śpiewałaś? Nazywał się My Favourite Strings i grał w nim świetny gitarzysta Tom Lund, tak?
- Tak. To były początki. Potem zdecydowałam o tym, by mieć własny zespół i zacząć karierę.
W roku 2004 nagrałaś album „Make This Moment” z Larsem Martinem Myhre - producentem tego krążka. Jak zareagował, gdy pierwszy raz usłyszał Twój głos? Czytałem, że był zdumiony.
-Tak, był. To także ważna dla mnie postać w tamtym okresie. Rozmawiałam z nim dużo o nagrywaniu albumu i on służył dobrą radą i opinią.
(Posłuchaj drugiej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Ten album zawiera znakomite, oszczędne aranżacje i świetne utwory, takie jak „Let It Be Me”, „Blame It On My Youth”, „Will You Still Love Me Tomorrow” z repertuaru Carole King. Jest tam także „Fool On The Hill” Beatlesów połączony z „Nature Boy”. Czy to Ty dokonywałaś wyboru utworów?
-Wiesz, słucham wielu piosenek i próbuję znaleźć dla nich swoją interpretację, dać im swój odcisk, utwory z dobrą melodią wiele dla mnie znaczą i chcę je wykonywać na swój sposób.
Wyjątkowym utworem na tym albumie jest „Sebastian Waltz”, który kończy całość. Słychać saksofon, fortepian i Twój głos. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tej kompozycji?
- To bardzo osobisty utwór. Bez słów. Tak zdecydowałam, ponieważ stworzył go nasz przyjaciel. Było to w okresie, gdy rodził się mój pierwszy syn. Początki życia były dla niego bardzo trudne. Dlatego ta melodia znaczy dla nas bardzo wiele.
(Posłuchaj trzeciej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Stałaś się niezwykle popularna, głównie w Japonii i Korei. Był to dla Ciebie duży sukces. Jak sobie wtedy z tym radziłaś?
- To ekscytujący i zaskakujący czas. Oczyiście, czułam się szczęśliwa. W 2005 r. polecieliśmy do Korei po raz pierwszy. Było to dla mnie niezwykłe i szokujące. Ale nauczyłam się wówczas wiele. Rok później koncertowaliśmy w Japonii, którą również wspominam wyjątkowo. Mieliśmy tam gościnnie grającego muzyka, szwedzkiego gitarzystę Ulfa Wakeniusa. Cieszę się z tych występów. Parę tygodni temu otrzymałam zaproszenie z „Cotton Club” w Tokio i w kwietniu tego roku szykuję się z moim zespołem do podróży w tamte rejony.
Czy myślisz, że Japończycy i Koreańczycy mają nieco inną wrażliwość muzyczną, estetyczną? Zaobserwowałem, że lubią nastrojowe utwory, są bardziej wyciszeni i wyczuleni na łagodne brzmienie. Nie sądzisz?
- Myślę, że ludy azjatyckie cenią utwory romantyczne, nacechowane emocjami i uczuciami. Gdy ktoś mnie pyta, czy oni lubią moje piosenki, nie mogę odpowiedzieć jednoznacznie, ale widocznie coś ważnego dostrzegają w tych utworach.
(Posłuchaj czwartej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Oivid G. Stomer jest Twoim synem i gra na saksofonie. Czy wciąż jest częścią zespołu? Czy to Ty go zaprosiłaś, czy był to jego pomysł?
- To moja koncepcja. Świetnie nam się razem pracuje. On jest profesjonalnym muzykiem w Norwegii, ale to miłe, że możemy także razem muzykować jako rodzina.
Zatem zaczął grać sam, a potem Ty go zaprosiłaś do zespołu, tak?
- Tak było. Teraz gramy razem już od pięciu lat.
W roku 2006 nagrałaś album „By Myself”. Znalazł się na nim znakomity cover „One” grupy U2. Dlaczego wybrałaś akurat ten utwór? Tak bardzo Cię poruszył?
- Myślę, że wzruszył wiele osób. To bardzo dobry utwór ze świetnym tekstem. U2 mają wiele znakomitych piosenek, ale ta jest najlepsza.
A piosenka „If You Go Away” Jaquesa Brela? Czy często słuchasz jego kompozycji?
- Nie tak często. Tylko niektórych. Ale wybrałam właśnie tą. Nie wiem dlaczego. Brel ma dużo ciekawych utworów, lecz ten znaczy dla mnie bardzo wiele. Jest bardzo romantyczny i melancholijny.
(Posłuchaj piątej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Czy możesz opowiedzieć o współpracy z Sorenem Sigumfeldtem? Był producentem Twojego drugiego albumu. Na „By Myself” grają świetni muzycy, wspomniany już Ulf Wakenius na gitarze, Gunnar Halle na trąbce, Niclas Knudsen na gitarze elektrycznej.
- Tak. Soren był producentem i to bardzo profesjonalnym. Moja wytwórnia płytowa skontaktowała się z nim i tak się poznaliśmy.
Musisz być bardzo znana w swoim mieście Arendal. Jaka to miejscowość? Czy ma sporo mieszkańców?
- Arendal jest dość małą miejscowością, ale uroczą. Znajduje się na południowym wybrzeżu Norwegii. Odwiedza je wielu turystów, zwłaszcza latem.
Zatem Twoje dzieciństwo związane jest ściśle z tym miastem. Czy pamiętasz swoje pierwsze doświadczenie, kontakt z muzyką, kiedy byłaś jeszcze dzieckiem?
- Tak. Miałam 4 lata. Lubię śpiewać dla ludzi. Wtedy też wchodziłam na krzesło jako dziewczynka, by widzieć publiczność i po prostu dla nich śpiewałam. Trudno to wyjaśnić, ale muzyka zawsze znaczyła dla mnie bardzo wiele.
(Posłuchaj szóstej części rozmowy z Inger Marie Gundersen):
Czy uczyłaś się grać na jakimś instrumencie?
- Mój ojciec starał się uczyć mnie grać na gitarze, gdyż był w tym naprawdę dobry. I uczyłam się sporo, ale nie wystarczająco. Wolę śpiewać i skupiać się na brzmieniu mojego głosu. Nie przeszkadza mi to wszakże występować ze znakomitymi muzykami.
I efekt jest zaskakujący. Twoje interpretacje i to, jak potrafisz operować głosem jest fantastyczne. A jakie masz plany na przyszłość? Czy pracujesz obecnie nad nowym albumem?
-Tak. Właśnie go nagrywam i jestem w trakcie dobierania materiału. Chciałabym, by ukazał się jeszcze w tym roku, przed świętami Bożego Narodzenia.
Jak spędzasz swój wolny czas, kiedy nie zajmujesz się muzyką? Masz jakieś hobby?
- Nie... Nie mam hobby. Ale lubię gimnastykę, ćwiczenia. To mnie relaksuje. Poza tym spędzam czas z rodziną i przyjaciółmi. I nie nudzę się.
A jak zareagowała Twoja rodzina, kiedy stałaś się popularna? Czy bardzo brakuje im matki i żony? Czy cieszą się razem z Tobą?
- Mój syn za mną nie tęskni, ponieważ jeździ ze mną. Ale mam córkę. Jest ze mnie dumna. Myślę, że choć raz chciałaby być z nami w trasie. I pewnie ją zabiorę któregoś razu.