"Prezentujemy różne rodzaje podejścia do muzyki" - wywiad z Gabin (Posłuchaj)

Radio RAM | Utworzono: 25.06.2008, 23:57 | Zmodyfikowano: 26.06.2008, 00:37
A|A|A

foto: Michał Sierlecki / Radio RAM

(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)

Michał Sierlecki: Goścmi Radia RAM są członkowie grupy Gabin. Max Bottini-basista i Mia Cooper-wokalistka. Nazwa waszego zespołu wzięła się od francuskiego aktora Jeane’a Gabine’a, prawda? Który z jego filmów cenicie najbardziej? A może jest inna przyczyna takiej nazwy?

Max: - Chodzi o coś zupełnie innego. Bardzo lubimy włoskiego aktora. To Alberto Sordi . Grał w starych filmach. Zawsze chciał być taki, jak Jean Gabin, którego uwielbiał.

Max, jesteś basistą. Grałeś z takimi sławami , jak John Scofield, Billy Cobhan. Jak wspominasz pracę z tymi muzykami?

- To było niezwykłe doświadczenie, szczególnie z Johnem Scofieldem. Pracowaliśmy przez tydzień w studiu nad albumem. Było fantastycznie.

Mia, jesteś nową wokalistką grupy. Jak odnajdujesz się w zespole?

- To wspaniałe doświadczenie. Podróżujemy do nowych, nieznanych miejsc. Jest to ten rodzaj muzyki, której wcześniej nie tworzyłam. Dlatego stanowi dla mnie wyzwanie i przygodę. Max i Filippo mają dwa różne sposoby postrzegania muzyki, ale wszystko razem działa świetnie i mnie to bardzo odpowiada.

A jak się poznaliście?

- Przyjaciel Maxa powiedział mu o mnie. Szukali wokalistki i tak to się zaczęło.

(Posłuchaj drugiej części wywiadu)

Współpracowaliście z Josephem Fergier przy okazji nagrania „Une Historie d’amore”. Jak doszło do powstania tego utworu, pamiętasz?

Max: - Pracowaliśmy razem w jednym studiu. Kilka miesięcy wcześniej nagraliśmy dla niego remix. To była po prostu miłość artystyczna, wzajemne zrozumienie. Postanowiliśmy zaeksperymentować. Nagranie powstało w jeden dzień. Skomponowaliśmy muzykę i chcieliśmy, by Joseph zaśpiewał melodię i tak doszło do nagrania.

Kolejnym przykładem udanej współpracy jest udział jednego z moich ukochanych saksofonistów. Chodzi o Stefano di Battistę. Czy myśleliście kiedyś o nagraniu całego albumu ze Stefano. Czy jest to możliwe?

- Razem ze Stefano studiowaliśmy muzykę, gdy byliśmy bardzo młodzi. Mogę chyba powiedzieć ,że odkryłem go dla świata, gdy miał 15 lat. Jest fantastycznym muzykiem. I jego kariera także zachwyca. Spotykamy się czasem, ale tylko, by wyskoczyć na wspólny posiłek.

Bardzo lubię jego album „Round ‘bout Roma” z udziałem orkiestry Vince’a Mendozy. Jest doskonały.

(Posłuchaj trzeciej części wywiadu)

Czy możecie powiedzieć coś o procesie twórczym waszych utworów? To niezwykła dawka i mieszanka muzyki elektronicznej, lounge, jazzu , world music.

- To coś magicznego, co oczywiście podlega ciągłym zmianom. Inaczej pracowaliśmy przy pierwszym albumie, inaczej przy kolejnym. Na trzecim z kolei jest odmienny rodzaj produkcji. Na początku rzeczywiście pracowaliśmy wszyscy razem. I każdy wnosił swój pomysł. Drugi album to już współpraca z Dee Dee Bridgewater. Pisaliśmy część piosenek, by potem łączyć je w całość. Trzeci album różni się od tamtych. To podwójne wydawnictwo, które niebawem się ukaże. Pierwszą płytę produkuję ja, drugą Filippo. Prezentujemy dwa rodzaje podejścia do muzyki. Filippo tworzy album z dźwiękami elektronicznymi. Natomiast ja skupiam się na utworach z orkiestrą i big-bandem.

Mia, Ty też śpiewasz na tym nowym albumie?

- Tak, na obu płytach. Choć są tam też inne wokalistki, mogę chyba stwierdzić , że mój głos jest dominujący.

(Posłuchaj czwartej części wywiadu)

Nie tylko muzykujecie, lecz z pewnością spędzacie czas z waszymi rodzinami. Co lubicie robić , kiedy nie pracujecie?

Mia :- Nie mam jakiegoś hobby, lubię biegać, czytać ksiązki. Mam rodzinę ,dwójkę dzieci i męża. I oni pochłaniają mój czas.

Max: Bardzo lubię gotować. Mam córkę , ale jestem rozwiedziony. Dlatego spędzamy razem sporo czasu i mamy co robić. Lubię to. Preferuję także sport.

To wasz trzeci pobyt w Polsce. Jak odbieracie koncerty w naszym kraju, reakcje publiczności. Czy trochę różni się od Włochów, czy występów w innych krajach?

- Ostatnim razem było bardzo dobrze. Natomiast nasz pierwszy pobyt w Polsce to niestety problemy z obsługą techniczną. Nasza kolejna wizyta to taka mini-trasa. Graliśmy w Warszawie, we Wrocławiu, Krakowie i Gdyni. Było bardzo miło, a publiczność naprawdę fantastyczna.

Radio RAM wydało dwie składanki , na których znalazły się też wasze utwory. Na „RAM Cafe” pojawił się znakomity „It’s gonna be”. A potem słuchacze otrzymali remix utworu „Downtown” The Piper. Czy odnajdujecie w remixowaniu nową jakość? Czy uważacie to za słuszną formę wypowiedzi artysty? Ostatnio bardzo modne stało się remixowanie starszych nagrań klasycznych, choćby Elli Fitzgerald czy Billie Holiday. Jak odbieracie to zjawisko?

Max: - Lubię, gdy rezultat jest dobry. Nie uznaję powstawania remixów jako formy sztuki dla sztuki. Jeśli ktos mnie prosi o remix, najpierw słucham nagrania, czy będę w stanie sprostać wyzwaniu. Efekt końcowy jest bardzo ważny. W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z zaawansowaną technologią. Bierzesz „voice track”, dorzucasz „drum groove” i gotowe. Mnie to nie wystarcza. Ważne jest utrzymanie stylu, zachowanie esencji piosenki , ale także inne spojrzenie na kompozycję

(Posłuchaj piątej części wywiadu)

Czy macie już tytuł na wasz trzeci album? Poprzedni nazywał się Mr Freedom. Skad taki pomysł?

- Naprawdę nie wiem (śmiech). Nowy album będzie podwójny, jeszcze nie znamy jego nazwy.

Dziekuję wam za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

- Również dziękujemy.

REKLAMA
Dźwięki
(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)
(Posłuchaj drugiej części wywiadu)
(Posłuchaj trzeciej części wywiadu)
(Posłuchaj czwartej części wywiadu)
(Posłuchaj piątej części wywiadu)