Gdzie się podział brytyjski szpieg zrzucony w Breslau?
Niemieccy oficerowie w FAMO. To m.in. w tej fabryce miał działać Paul Penczok (Fot. za stroną Wratislaviae Amici)
Informacji o Paulu Penczoku szuka miesięcznik "Odkrywca". "Będziemy próbowali odszukać krewnych, być może znajdziemy jakieś informascje w Instytucie Pamięci Narodowej. Liczymy również na pozytywny odzew brytyjskiego archiwum, a może któryś z Czytelników (...) zna zakończenie tej historii?" - apeluje Piotr Maszkowski w najnowszym numerze "Odkrywcy".
Po raz pierwszy o Paulu (Pawle) Penczoku napisali Norman Davies i Roger Moorhouse w słynnym "Mikrokosmosie". To raptem jeden, krótki akapit tekstu:
"Brytyjskie Dowództwo Operacji Specjalnych (SOE) nieustannie mobilizowało antynazistowskie podziemie. W listopadzie 1944 roku Brytyjczycy rozpoczęli "Operację Fleckney". Wyszkolony przez nich Polak Paweł Penczok został zrzucony na spadochronie w Niemczech, żeby organizować sabotaż i dywersję w Breslau. W kwestii rezultatów tej misji kartoteka SOE zachowuje złowieszcze milczenie".
Ta informacja stała się punktem wyjścia dociekań "Odkrywcy". Piotrowi Maszkowskiemu udało się dotrzeć do akt Operacji Fleckney. Jeszcze niedawno tajnych. Notabene, oznaczonych – jak pisze Maszkowski - "iście diabelską sygnaturą" HS 6/666.
"Głównym zadaniem operacji "Fleckney" było stworzenie organizacji konspiracyjnej mającej na celu prowadzenie akcji sabotażowej w rejonie Breslau" - czytamy w "Odkrywcy". - "Struktura miała powstać w oparciu o posiadane przez agenta kontakty w mieście".
Owym agentem był Paul Penczok. Rocznik 1908. 170 cm wzrostu, 74 kg wagi. Jego aparycja jest zresztą szczegółowo opisana w aktach. Ale to właściwie wszystko. "Jeśli ktoś liczy na więcej, będzie srogo zawiedziony" - zastrzega Maszkowski. - "Akta osobowe naszego bohatera są wg adnotacji archiwalnej zamknięte na kolejne... 84 lata".
Wiadomo jednak, że miał żonę, która mieszkała właśnie w Breslau. "Z jednego z dokumentów wynika, że w razie śmierci, zapłata za misję miała zostać przekazana jego żonie, Hildegardzie Penczok zamieszkałej (...) przy Goethestrasse 13/62. Czyżby więc pochodził za miasta, do którego został wysłany?". Dodajmy, że Goethestrasse to dzisiejsze ulice Wielka i Przestrzenna na Krzykach.
Paul Penczok został zrzucony jako Paul Wrodarski. Na potrzeby misji brytyjskie służby specjalne stworzyły mu fikcyjny życiorys. Agent udawał więc robotnika budowlanego, który urodził się w Bytomiu, krótko służył w armii na froncie wschodnim, ale ze względu na stan zdrowia został zwolniony "i osiadł w Braunschweigu, gdzie znalazł zatrudnienie w straży przemysłowej jednej z fabryk". Stamtąd został przeniesiony do Frankfurtu, do firmy budowlanej, która z kolei wysłała go do Breslau "w celu konserwacji instalacji ciepłowniczej fabryki FAMO".
Penczok dostał stosowne dokumenty i pieniądze na życie. Miał być zrzucony aż pod Erfurtem, skąd miał dojechać do Wrocławia pociągiem. Po przyjeździe "jego głównym zadaniem było nawiązanie kontaktu ze znajomymi". Gdyby zaś "zetknął się z jakąkolwiek formą konspiracji w swoim otoczeniu, miał ją ukierunkować tak, aby wpływała na zmniejszenie wydajności produkcji wojennej III Rzeszy oraz przyspieszała upadek nazistowskiego reżimu". Szczegółowe wytyczne misji opisuje Maszkowski w swoim artykule.
Co z tego wyszło? Nie wiadomo. "Wg dokumentu z 27.XI.1944 Paul Penczok odbył lot 26.XI.1944 r. samolotem Królewskich Sił Powietrznych Lockheed Hudson dowodzonym przez s/l Wilkinsona. Wykonał skok, rezultat nieznany...".
Czy kiedykolwiek dowiemy się czegoś więcej o tej misji i o tym człowieku?
Zdjęcie przy tekście pochodzi ze strony Wratislaviae Amici. O wojennej konspiracji w Breslau szerzej pisze Artur Adamski w artykule "Armia Krajowa we Wrocławiu".