"Dzisiejszym produkcjom pop brakuje jakości" - Waldeck (wywiad)
Official Waldeck Press Photo 2007 www.waldeck.at
(Posłuchaj pierwszej części wywiadu)
Michał Sierlecki: Gościem Radia Ram jest austriacki muzyk, dj i producent Klaus Waldeck. Witaj. (Posłuchaj drugiej części wywiadu) (Posłuchaj trzeciej części wywiadu) (Posłuchaj czwartej części wywiadu)
Na wstępie chcę zapytać Cię o wrażenia po koncercie we Wrocławiu. Jak Ci się podobało?
Klaus Waldeck: -To był udany wieczór. Właściwie było trochę tłoczno. Niektórzy chcieli nawet potańczyć, ale nie mogli z powodu tłumu.
Promowałeś album „Ballroom Stories” , który odwołuje się do muzyki lat dwudziestych i trzydziestych, jazzowych pubów, zadymionych miejsc, gdzie rozlegał się kobiecy wokal. To swingujaca elektronika z żywymi instrumentami, jak na przykład klarnet.
-Dla mnie okres przed II wojną światową był czasem podobnym do tych dzisiejszych. Ludzie poszukiwali przyjemności i rozrywki. Mógłbym to porównać do dobrej koniunktury finansowej, jaka panowała pod koniec lat dwudziestych. Brakowało mi ciągłości i kontynuacji sceny z tamtych czasów, choćby muzyki żydowskiej, dlatego chę podtrzymywać tradycję.
Odkryłem bardzo znajomo brzmiące nazwiska muzyków na twoim albumie. Na przykład na klarnecie gra Herbert Swoboda, na akordeonie Milos Theodorski. Czy mają oni jakieś związki z Polską?
- W zasadzie dużo osób mieszkających obecnie w Wiedniu wywodzi się z dawnej monarchii, z miejsc takich jak Czechosłowacja, Polska, Węgry. Oni przemieszczali się w końcu pozostając w Wiedniu. Ja także posiadam imię, które co prawda nie pochodzi z Polski, ale ma cechy słowacko- czeskie. Mój dziadek zmienił imię na Waldeck i używał go jako jedynego w ramach swego wizerunku artystycznego. Może zatem zmienię kiedyś moje artystyczne imię na słowacko-czeskie.
Kiedy opuszczałem Wiedeń, niewiele się tam działo w muzyce. Było to zatem interesujące, móc pojechac do Londynu i zobaczyć, jak tam działają producenci muzyczni, a potem robić te rzeczy w Wiedniu. Zacząłem eksperymenty z samplami i elektroniką. I odniosłem niespodziewany sukces, gdy przyniosłem swoje nagranie do jednego z oddziałów wytwórni płytowej, a gość, który usłyszał demo, powiedział że brzmi świetnie i trzeba wydać maksisingla. To był mój debiut i pierwsze nagranie dla brytyjskiej wytwórni.
Joy Malcolm i Brian Amos pojawiają się często w wielu Twoich utworach. Jak się poznaliście?
-Joy Malcolm zosatała przedstawiona mojemu znajomemu, który też jest prawnikiem , ale w Anglii. Briana Amosa poznałem, ponieważ potrzebowałem męskiego głosu rapującego. Z czasem odkryłem , że ten jego rap jest bardzo powolny i trochę zmieniliśmy koncepcję.
- Eva to właśnie Zeebee. Występuje czasem pod tym imieniem dla zmylenia publiczności.Jej prawdziwe imię to Eva Engel, co oznacza anioła. Myślę , że to ciekawe zestawienie, zwłaszcza w przypadku wokalistki. Ma rzeczywiście anielski głos. Ale jej pseudonim artystyczny to Zeebee.
Na albumie „Ballroom Stroies” jest dużo świetnych utworów. Wśród nich nagranie „Jerry Weintraub”. Skąd taki tytuł?
- Jerry Weintraub jest amerykańskim producentem filmowym, ale pomyślałem , że to imię pasuje do żydowskiego klimatu utworu i do jego instrumentalnego charakteru.
Jesteś też producentem albumów „Saint Privat” , którzy otrzymali prestiżową Autrian Music Award. Jak wspominasz pracę z tymi muzykami i jak się poznaliście?
- Obok nas siedzi perkusista „Saint Privat” . W zasadzie powinniśmy wymawiać nazwę po francusku. Dla mnie był to fascynujacy czas. Miałem trochę dość elektroniki. Chciałem pracować , używając żywych instrumentów i urządzeń analaogowych.
- Oczywiście ,że ją lubię. Zwłaszcza ten utwór, który jest nieprzemijający i ma w sobie klimat muzyki ambient, mimo że wtedy jeszcze takie określenie nie istniało.
Powiedziałeś kiedyś , że jesteś zafascynowany kulturą lat dwudziestych i trzydziestych, kiedy kobiety paliły papierosy w cienkich cygaretkach. A potem ta kultura została zniszczona przez nazistów i II wojnę światową. Kontynuujesz zatem to, co trochę odeszło w zapomnienie, charakterystyczne brzmienie tamtych lat, prawda?
- Tak. Kiedyś muzyka miała niewatpliwą jakość. Służyła rozrywce. Brakuje tej jakości dzisiejszym produkcjom pop.
Czy to prawda, że lubisz stare gramofony i że z nimi podróżujesz?
-Nie. To nieprawda.
Bardzo dziekuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów.
- Także dziękuję.