Będzie milion złotych odszkodowania za fatalny błąd lekarski?
(Fot. Dominik Panek / Radio Wrocław)
Pozwany w tej sprawie jest Urząd Marszałkowski. Pozew trafił już do sądu cywilnego. W środę rozpoczął się zaś proces odwoławczy dwóch lekarzy oskarżonych o błędy.
Rodzina kobiety, która zapadła w śpiączkę żąda od urzędu ponad miliona złotych odszkodowania, zadośćuczynienia i comiesięcznej renty.
W środę w sądzie mowy końcowe wygłosili prokurator, obrońcy, jeden z oskarżonych i pełnomocnik matki Edyty Terki. Powtórzyli swoje argumenty z pierwszego procesu.
Od tamtego wyroku odwołały się obie strony. Prokurator Marek Janczyński chce surowszej kary dla lekarza skazanego na pół roku więzienia w zawieszeniu i kary dla medyka, który został uniewinniony. Podczas środowej rozprawy ograniczył się jedynie do poparcia apelacji, nie próbował przekonywać sądu do swoich racji.
Długie przemówienie wygłosiła za to pełnomocnik rodziny młodej kobiety. Jej słowa, iż "brak staranności lekarzy doprowadził do tego, że życie Edyty Terki zatrzymało się w miejscu, w wieku 25 lat" utkwił w pamięci obecnym na sali. Obrońcy zapewniali z kolei, że ich klienci nie odpowiadają za błędy.
Na sali był też obecny jeden z oskarżonych - Ryszard M. Posłuchaj, co powiedział (wszystkie nagrania - Radio Wrocław):
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku o tydzień, ze względu na charakter sprawy. Tymczasem najważniejszym problemem są pieniądze na rehablilitację 31-letniej już Edyty Terki. jej matka - Wiesława Terka - będzie walczyć z Urzędem Marszałkowskim, któremu podlegał nie istniejący już szpital. Posłuchaj, co nam powiedziała:
Wiesławę Terkę w procesie o odszkodowanie reprezentuje mec. Justyna Flankowska. Próbowała zawrzeć ugodę z Urzędem Marszałkowskim - bezskutecznie. Mec. Flankowska twierdzi, że Edycie Terce niewątpliwie należą się pieniądze:
Matka Edyty Terki mówi, że ma na utrzymanie tysiąc złotych miesięcznie, a koszty rehabilitacji jej córki wynoszą cztery razy więcej. Sprawa ciągnie się od 6 lat.