Mieszkanie we Wrocławiu. Kupować czy jeszcze poczekać?
Deweloperzy, bankowcy, specjaliści od sprzedaży nieruchomości oraz dziennikarze zastanawiali się, kiedy tak naparwdę zaczął się kryzys na rynku nieruchomości i kiedy się zakończy? Dyskusję zorganozowała Gazeta Wyborcza Wrocław.
Skąd wziął się kryzys w budownictwie?
W 2004 roku ceny mieszkań wahały się średnio od ok. 2500 do ok. 3100 za mkw. Nagle ceny poszły dwa, trzy razy w górę. To spowodowało, że w budowanie zaczęło angażować się coraz więcej osób, wietrząc w tym interes życia. Firmy deweloperskie mnożyły się jak grzyby po deszczu. Wszyscy czuli w tym biznes.
Ceny metra kwadratowego rosły, to niosło za sobą wzrost cen materiałów. Każdy chciał zarobić.
Banki udzielały kredyty warte nawet 130 proc. wartości nieruchomości. Rywalizowały w ten sposób o klienta.
Przyczyn obecnego kryzysu - deweloperzy dopatrują w bardzo dynamicznej zmiana cen przy olbrzymim niedoborze mieszkań na rynku, zbyt dostępnym kredycie, hurtowym wykupie mieszkań, podbijaniu ich cen. - Popyt na nieruchomości został wygenerowany przez zbyt dostępny kredyt mieszkaniowy - uważają deweloperzy.
I nagle, ogłoszono kryzys, banki przestały finansować dziury w ziemi, ceny mieszkań zaczęły spadać. Czy jeszcze spadną? Być może, ale raczej tylko te w najniższym standardzie i w najgorszych lokalizacjach.
Kryzys w budownictwie uderza jednak nie tylko w tych co budują, ale i w branżę wyposażenia wnętrz, AGD itd. Jeśli rynek nieruchomości nie zacznie się odradzać koszty społeczne mogą być bardzo duże - alarmowali uczestnicy dyskusji.
Na rynku wrocławskim jest jeszcze kilka tysięcy nowych mieszkań do kupienia, a kolejnych nowych - poza nielicznymi wyjątkami - nie buduje się , bo nie ma kapitału. - Kapitał mają banki - mówi Marek Kończak, rzeczoznawca, specjalista w branży nieruchomości.
A te już nie tak chętnie dają kredyty. Teraz bez wkładu własnego kredyt jest w zasadzie nieosiągalny. Dziś większość klientów biur nieruchomości kupuje za gotówkę. To z jednej strony unormalniło rynek, bo przynajmniej kupują to co mogą już zobaczyć, a nie dziurę w ziemi. Jednak co się stanie za kilka miesięcy, kiedy banki znowu zaczną finansować zakup mieszkań? Być może ich ceny znowu zaczną gwałtowanie rosnąć, bo zabraknie nowych mieszkań na rynku.
Zdaniem Doroty Jarodzkiej-Śródki z Archicomu receptą na pobudzenie rynku nieruchomości mogłyby być zmiany uregulowań prawnych, m.in. wprowadzenie ulgi na budowanie mieszkań na wynajem.
W dyskusji w siedzibie GW we Wrocławiu uczestniczyli m.in. przedstawiciele takich firmy jak Archicom, Dach Bud, Domar, Gant Development, AS-BAU S.A., WGN, J-BE oraz PKO Banku Polskiego, Banku Ochrony Środowiska.