Coraz większe problemy w DCO
fot. DCO
Nie widać końca problemów w Dolnośląskim Centrum Onkologii we Wrocławiu. Po tym, jak grupa chirurgów zapowiedziała odejście z pracy, pacjenci coraz bardziej niepokoją się o to, czy ich operacje odbędą się zgodnie z planem. Na zabieg czeka około 700 osób.
Dyrekcja szpitala nie wypowiada się do mikrofonu, ale w oświadczeniach przekonuje, że w szpitalu nie dzieje się nic złego. Głos w sprawie zamieszania w DCO zabiera Dolnośląska Izba Lekarska. Jej prezes Jacek Chodorski w piśmie wysłanym do dyrekcji Centrum ocenia, że planowane zmniejszenie liczby łóżek na na oddziale chirurgii może spowodować zagrożenie dla realizacji świadczeń zdrowotnych.
Ponadto szef DIL jest zaniepokojony informacjami o zamiarze natychmiastowego rozwiązania umowy o pracę z doświadczonymi lekarzami. Jego zdaniem brak zachowania okresu wypowiedzenia dyskryminuje medyków oraz narusza ich dobre imię i godność. Poniżej list prezesa DIL do szefa DCO.
Kliknij i czytaj całość
Przypomnijmy - kilkanaście dni temu lekarze z DCO wysłali dramatyczny list do marszałka. Pisali w nim m.in., że jeden chirurg ma pod opieką 90 chorych, dodatkowo w tym samym czasie pełni rolę kierownika dyżuru, co oznacza, że nadzoruje cały szpital. "Brak właściwej opieki stanowi zagrożenie życia i zdrowia pacjentów" - alarmowali. Jednocześnie połowa z 10-osobowego zespołu medyków oddziału Chirurgii Onkologicznej I złożyła wypowiedzenia z pracy, wśród nich jest związany z DCO od ponad 30 lat dr Marek Bębenek (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ).
Autorzy pisma prosili o interwencję marszałka, bo ich zdaniem ze strony dyrekcji nie mogą liczyć na zrozumienie i wsparcie. Lekarze zwracali także uwagę na długi czas oczekiwania na badania diagnostyczne i zabiegi. Dyrekcja szpitala komentując list do marszałka nazywa go donosem (choć pod pismem są podpisy lekarzy). W specjalnym oświadczeniu przysłanym do naszej redakcji czytamy między innym, że w piśmie medyków znajdują się nieprawdziwe informacje. Dyrekcja deklaruje też, że w trybie pilnym przeorganizuje pracę oddziału, tak aby nie ucierpieli pacjenci. Urząd Marszałkowski poprosił szefa DCO Andrzeja Tatuśko o wyjaśnienia.