Stowarzyszenie Architektów Polskich popiera architekta zatrzymanego przez CBA
W czwartek CBA zatrzymało dwóch wrocławskich architektów, w tym Dariusza D., szefa wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich. Są podejrzani o przyjęcie 200 tys. zł łapówki za załatwienie we wrocławskim urzędzie miejskim przekształcenia gruntów biznesmenowi, który chciał postawić osiedle. W piątek sąd aresztował ich na trzy miesiące.
W sobotę wieczorem na stronie internetowej wrocławskiego SARP ukazało się oświadczenie w obronie aresztowanego prezesa oddziału. Czytamy tam:
"Wyrażamy nasze zaskoczenie zaistniałą sytuacją. Oświadczamy, że nie należy jej wiązać z działalnością Stowarzyszenia.
Kolega Dariusz [D.] jest osobą o nieposzlakowanej opinii i zaangażowanym działaczem społecznym pracującym aktywnie na rzecz dobra publicznego oraz pełniącym funkcję prezesa całkowicie nieodpłatnie. Oczekujemy na wyjaśnienie szczegółów przez prokuraturę. Podkreślamy, że zgodnie z nasza wolą, Kolega Dariusz [D.] pełni nadal funkcję prezesa naszego Oddziału, a podczas jego nieobecności decyzje podejmuje Prezydium Zarządu Oddziału. Do celów wyłącznie wewnętrznej działalności SARP Wrocław wyznaczono osobę pełniącą obowiązki Prezesa Zarządu Oddziału.
Podpisano: Stowarzyszenie Architektów Polskich
Oddział we Wrocławiu
Prezydium Zarządu Oddziału
Komisja Rewizyjna Oddziału
Do wszystkich osób zainteresowanych sprawą zwracamy się z gorącą prośbą o podchodzenie z dystansem do wiadomości pojawiających się w mediach, ponieważ nie są one zawsze zgodne ze stanem faktycznym".
Wrocławski SARP zwraca się też o pomoc dla Dariusza D. W tej sprawie można dzwonić na numer: 605-252-900, lub pisać na mejl: [email protected]
Przypomnijmy, że obaj aresztowani architekci przyznali się do winy. Mogą wyjść na wolność, jeśli do 28 grudnia wpłacą po 150 tys. zł kaucji.
Przeczytaj nasz raport specjalny na temat tej sprawy. Dominik Panek pisze w nim m.in.:
Sama sprawa zatrzymania dwóch wrocławskich architektów jest mniej ciekawa od tego, dokąd zaprowadzą dalsze tropy. Architekci obiecali wrocławskiemu biznesmenowi (figurantowi, który miał wręczyć łapówkę – sprawa nie jest jasna, na pewno nie byli to agenci ), że jego 8,5-hektarowa działka zmieni charakter z przemysłowego na mieszkaniowy. Dzięki temu jej wartość (wg CBA) wzrosłaby aż 30 razy - do 100 mln zł. Powstałoby tam osiedle mieszkaniowe.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarłem, architekci powoływali się na wpływy w departamencie architektury UM we Wrocławiu. Załatwienie przekształcenia miało być kompleksowe – aż do zatwierdzenia zmian na sesji rady miejskiej. Pośrednicy mieli wziąć za to dwa miliony, urzędnik lub urzędnicy kolejne dwa. Ostatecznie architekci wzięli 200 tys. zł zaliczki i wpadli.