Europa skręca w prawo. Także dzięki Polsce (Komentarz)
(Fot. Flickr / Chesi - Fotos CC)
Ta niedziela była dniem, który udowodnił bzdurność przepisu o tzw. ciszy wyborczej. Wystarczyło śledzić Twittera – przeróżne sondaże, prognozy i wstępne wyniki z wielu krajów Europy były tam na bieżąco przytaczane przez internautów. Paneuropejską ciszę w głębokim poważaniu miał też francuski dziennik "Le Figaro". Podawał wszelkie ciekawe liczby wyborcze na swojej stronie internetowej i – oczywiście – we własnym kanale w Twitterze.
Dzięki temu już ok. godz. 20.00 wiadomo było, że rządząca prawica wygrała w kilku czołowych krajach Europy – we Francji, w Niemczech i we Włoszech. Słabo wypadli francuscy i niemieccy socjaliści. Tragicznie - labourzyści w Wielkiej Brytanii. Lewica przegrała nawet w Hiszpanii, gdzie od kilku lat rządzi. Dobre wyniki uzyskali Zieloni – mają szansę być drudzy we Francji (względnie trzeci, tuż za socjalistami)! Prawica zdecydowanie wygrała na Węgrzech.
W Polsce już przed wyborami wiadomo było, że wygrają PO i PiS. A więc partie - z europejskiego punktu widzenia - prawicowe. Według sondaży, z Polski do Parlamentu Europejskiego wejdą też SLD-UP i PSL.
Komentatorzy wskazują, że głównym wyzwaniem, jakie stoi przed Europą jest kryzys finansowy. Jednak ze sporządzonego przez portal Euractiv streszczenia programów głównych frakcji z PE wynika, że bój między chadekami a socjalistami nie był bojem liberałów ze zwolennikami państwa socjalnego - raczej była to rywalizacja dwóch różnych podejść do utrzymania europejskiego modelu gospodarczego (chadecy odcinają się i od "wolnorynkowych fundamentalistów", i od socjalizmu - zaznacza Euractiv). Po triumfie prawicy nie należy się zatem spodziewać jakiegoś nagłego zwrotu ku wolnemu rynkowi w Europie.
Jednak być może znacznie ważniejszym tematem - po raz kolejny! - okaże się Traktat Lizboński. Pojawiły się spekulacje, że klęska labourzystów w Wielkiej Brytanii spowoduje, że właśnie ten kraj - a nie Irlandia, czy Polska - pogrzebie Traktat. Czy zatem spór pro-traktatowej chadecji z anty-traktatowymi konserwatystami (torysi, PiS, czeski ODS razem?) okaże się głównym politycznym konfliktem pierwszych miesięcy funkcjonowania nowego Europarlamentu?
I jakoś nic nie słychać o dobrych wynikach Libertasu. Ten dość enigmatyczny paneuropejski ruch miał być czarnym koniem wyborów. Wygląda na to, że będzie jednym z największych przegranych.
Przed północą w niedzielę Informacyjna Agencja Radiowa podała:
"Znany jest wstępny podział mandatów w nowym Parlamencie Europejskim, ale na razie przybliżony. Wygrali, zgodnie z przewidywaniami chadecy. Prognozuje się, że mogą dostać od 263 do 273 mandatów. Socjaliści mogą otrzymać od 155 do 165 mandatów. Ze wstępnych danych wynika, że nowa frakcja, którą chcą utworzyć brytyjscy konserwatyści wraz z PiS może liczyć na 83-89 mandatów. To oznaczałoby, że będą trzecią siłą w Parlamencie. Na czwartym miejscu znajdą się liberałowie, którym prognozuje się od 78 do 84 miejsc, a następnie Zieloni".
(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Flickra, z profilu Chesi - Fotos CC. Objęte jest licencją Creative Commons Attribution ShareAlike 2.0 Generic).