Nareszcie. A nie mówiłem?
Wojciech Jakubowski
Bo fakt, że zaśpiewała przed laty u Liroya, że pojawiała się na płytach rodziców, czy też albumach Mietka Szcześniaka, Kayah oraz Smolika o niczym nie musiał świadczyć i niczego nie przesądzał.
Posłuchaj muzycznego felietonu Wojtka Jakubowskiego:
I faktycznie, Troy Miller, perkusista Amy Winehouse, któremu powierzyła produkcję płyty, pokazał nam jeszcze inne oblicze Miki Urbaniak, z czego i ona sama, jak przyznała, była i jest zadowolona. Po latach niepewności, olbrzymiego braku wiary w siebie i własne umiejętności, stwarzaniu licznych i pozornych problemów, które tylko oddalały moment wejścia do studia, paru ucieczkach od muzyki- niewiele osób chyba wie, że przez jakiś czas na jednej ze słonecznych wysp pracowała jako kelnerka i podawała drinki w lokalnym barze, przytłoczona dokonaniami rodziców, po tych wszystkich latach wypełnionych nie zawsze przecież pozytywnymi stanami emocjonalnymi wreszcie się zdecydowała podpisać, własnym imieniem i nazwiskiem, całą płytę nagraną przez siebie od początku do końca. Warto pamiętać, że oprócz słów i muzyki te przeżycia to także składowa tego albumu, do stworzenia którego podchody trwały wiele lat. A longplay, mimo wszystko, okazał się być bardzo pogodny, czy też słodki, jak woli autorka, bardzo ciepły i dziewczęcy, także w warstwie tekstowej. Recenzje jakie pojawiły się po premierze płyty "Closer" były przychylne a od tygodnia w jej ukochanym, warszawskim domu znajduje się pierwszy, miejmy nadzieję, że pierwszy do kolekcji, Fryderyk, którego otrzymała w kategorii "Album Roku Pop". I tak jak przy okazji premiery krążka, jak wyznaje w jednym z wywiadów, miał pojawić się tort z napisem "nareszcie", tak teraz ktoś z bliskich powinien wykaligrafować coś w rodzaju: „a nie mówiłem”?