Płyty dla marzycieli
Tak Aleksandra Hamnede, wokalistka zespołu Bliss, wspominała przed laty pracę nad debiutanckim albumem „Afterlife”, albumem międzynarodowego projektu, który nagrywa w Danii dla specjalizującej się w brzmieniach chilloutowych wytwórni Music For Dreams. Choć początki Bliss sięgają 1995 roku to prace nad pierwszym krążkiem rozpoczęli dopiero na początku obecnego wieku.
Album „Afterlife” został w Danii doskonale przyjęty, sprzedał się w niezłym nakładzie, jednak poza tym krajem muzyka Bliss była praktycznie nieznana. Z czasem urokowi pochodzącej z tego albumu kompozycji „Kissing” zaczęli ulegać autorzy kolejnych kompilacji - w sumie utwór pojawił się na 30 wydawnictwach. Niedługo potem dokonania Bliss zostały dostrzeżone przez autorów amerykańskiego serialu „CSI- Kryminalne Zagadki” i to był ten moment kiedy muzycy stwierdzili, że czas najwyższy na wyjście ze swoją muzyką poza granice Danii, do międzynarodowego słuchacza.
Nad materiałem z „Afterlife” zasiedli raz jeszcze i wybrali najciekawsze fragmenty, które przygotowali w nowych wersjach, dołożyli kilka niewydanych do tej pory utworów, które zrodziły się w międzyczasie - i tak powstał podwójny album „Quiet Letters”, na którym gościnnie pojawiła się Sophie Barker z zespołu Zero 7. To był ich międzynarodowy debiut. Od tego momentu było już z górki i kolejne krążki zaczęły już regularnie docierać do słuchaczy mieszkających także daleko poza Skandynawią.
W ubiegłym roku na pograniczu wiosny i lata w naszych sklepach pojawiła się czwarta ich płyta „No One Built This Moment”. Muzycy Bliss i tym razem za cel postawili sobie to by 11 premierowych, sennych kompozycji, w których znów gościnnie pojawiła się wokalistka Zero 7, przeniosło słuchacza w magiczny świat marzeń. Od początku bowiem tworzą tak byśmy mieli wrażenie, iż słuchamy płyt stworzonych wspólnie przez Massive Attack i Sade. Czy i tym razem im się to udało? Proponuję byście zamknęli teraz oczy i na to pytanie spróbowali odpowiedzieć sobie sami.
Posłuchaj: