Biblioteki wprowadzą tantiemy?

Przemek Gałecki, wsp. Leszek Mordarski | Utworzono: 12.03.2014, 11:42 | Zmodyfikowano: 12.03.2014, 10:46
A|A|A

fot. nathan williams/Wikipedia

Ponad 125 tysięcy wrocławian korzysta z miejskich bibliotek. W ubiegłym roku z miejskich bibliotek wypożyczono ponad 2,5 miliona książek i innych multimediów.

Czy jednak czytelnicy byliby gotowi płacić tantiemy dla autorów wypożyczanych pozycji? Dodatkowe opłaty wymusza Unia Europejska:

W Polsce nadal nie obowiązuje unijna dyrektywa, która mówi o takim obowiązku. Nad ustawą pracuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Według wstępnych ustaleń pieniądze mają pochodzić z państwowej kasy, chociaż w niektórych krajach opłaty przeniesiono na czytelników czy samorząd.

We Wrocławiu urzędnicy na razie nie chcą mówić, czy ewentualne
koszty pokryją z miejskiej kasy, czy każą płacić bibliotekom.


- My nie mamy na to wystarczających środków, a przecież nie każemy płacić rodzicom naszych uczniów. Poza tym to podwójne opodatkowanie - mówi dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 68 we Wrocławiu, Lucyna Dąbrowska-Olczuk. Zupełnie innego zdania jest wiceszefowa miejskiej biblioteki publicznej Jolanta Słowik, która chciałaby wprowadzenia systemu holenderskiego. Tam za tantiemy płacą właśnie czytelnicy.

Unia Europejska naciska na wprowadzenie opłat za korzystanie z bibliotek, a ściślej mówiąc za wypożyczanie książek. Chodzi o tantiemy dla pisarzy. Wynika, to z europejskich regulacji dotyczących zasad użyczenia. Bruksela dopuszcza wyłączenie niektórych bibliotek z systemu opłat. Mogą to być wypożyczalnie szkolne lub akademickie. Jest jednak jeden warunek: jeżeli w danym kraju takie biblioteki przeważają, to nie mogą one zostać wykluczone z systemu.

Polska jest jednym z trzech państw Unii Europejskiej - obok Rumunii i Bułgarii - które dotąd nie implementowały regulacji dotyczącej wynagrodzenia za wypożyczenia biblioteczne. Systemy wynagrodzeń za wypożyczenia poza Unią funkcjonują również w Australii, Izraelu, Kanadzie, Norwegii i Nowej Zelandii.

Unijni ustawodawcy dopuścili możliwość finansowania systemu z pieniędzy budżetu Państwa. Niektóre kraje przeznaczyły już konkretne kwoty na wypożyczenia.

W Wielkiej Brytanii fundusz na "public lending right" wynosi 8,5 miliona euro, w Szwecji 14, w Niemczech około 12. Belgia podobnie jak Włochy przeznaczyła na ten cel 1 milion 700 tysięcy euro. W Austrii i Czechach jest to około 500 tysięcy. W większości krajów autor dostaje konkretne pieniądze za konkretną liczbę wypożyczanych książek. Są jedna pewne ograniczenia w tym kwoty minimalne i maksymalne. Dolna granica wynagrodzeń jest konieczna ze względu na koszty administracyjne związane z ich wypłatą. Górna granica ma zapobiegać sytuacji, w której uprawnieni do najbardziej popularnych tytułów wyczerpują w dużej mierze globalną pulę środków przeznaczonych na wynagrodzenia.

Komercyjne biblioteki już dawno są płatne - internetowa książnica Amazona odniosła spory sukces za oceanem i od ponad roku jest upowszechniana także na Starym Kontynencie. Na pierwszy ogień poszły Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Kindle Owners' Lending Library użycza wybrane książki z katalogu Amazona, dzięki czemu użytkownik Kindle'a nie płaci każdorazowo za zakup danej pozycji. Potrzebny jest jednak roczny abonament. W Niemczech roczne członkostwo w programie kosztuje 29 euro, we Francji 49, podobnie na Wyspach Brytyjskich, z tym że w funtach.

Tagi:
REKLAMA