Tuning: Wypas czy obciach?

Filip Marczyński | Utworzono: 05.05.2014, 10:23 | Zmodyfikowano: 05.05.2014, 08:32
A|A|A

fot. Filip Marczyński

W czasie niewielkiego zjazdu na parkingu przed galerią handlową w Bielanach Wrocławskich mówili, że to przypadek, że to nie jest żaden zlot. Po prostu znajomi wpadli na zakupy, tak się złożyło, że jednocześnie, w to samo miejsce przyjechali właściciele tuningowanych samochodów. Podejrzewam, że chodzi o ty, by ominąć tzw. papierkową robotę, pozwolenia itp. Zlot to poważna sprawa, wspólne zakupy - luz. "Na Bielanach" było kilkadziesiąt samochodów poprzerabianych mniej lub bardziej dziwacznie. Nieraz pokracznie.

- Gleba, felgi i już, wystarczy, można przyjeżdżać - powiedział mi jeden z bardziej rozmownych uczestników. Jeździ się tym ciężko, trzęsie, trzeba uważać, dodał. Gleba to, jak dopytałem, maksymalne możliwe obniżenie zawieszenia samochodu. W niektórych przypadkach prześwit jest naprawdę kilkucentymetrowy. Poza tym wspomniane felgi i przeróżne ozdóbki.

Jeśli już włoży się w samochód dużo pracy i pieniędzy, to jasne, że chciałoby się nim pojeździć w sposób, powiedzmy, nieco bardziej rozrywkowy. Stąd może niechęć przed ogłaszaniem wszem i wobec informacji o miejscach spotkań. Ale to też nie tak, że są one jakoś szczególnie ukrywane. Kto chce, bez trudu znajdzie.

Znajoma usłyszała ostatnio w autobusie rozmowę dwóch młodych mężczyzn o ich koledze, który uzbierał już na samochód i go kupił. Tani nie był: 1000 PLN. Teraz zbiera na spoiler - potrzeba 700 zł. I niektóre z aut na wspomnianym "spocie" właśnie takie wrażenie robiły. Trzeba też przyznać, że były bardzo zadbane.

Istnieje kilka rodzajów tuningu, z których jeden jest szczególnie rozczulający. To tak zwany "tuning optyczny". Oto jego wikipedyjna definicja: "Ma na celu zmianę wyglądu pojazdu, podkreślenie jego wyższych parametrów, a także zaznaczenie indywidualności właściciela i podniesienie komfortu jazdy". Jest jednak pewien kłopot, bo jak czytamy dalej "Przykładem może być montaż różnych „dekoracji” zwiększających opór powietrza lub zastosowanie zbyt dużych felg, a tym samym szerokich opon, do samochodu o słabych osiągach – szerokie opony zwiększają opory ruchu, co przekłada się na dynamikę jazdy, a właściwie jej brak". Właśnie.

No i jeszcze tytułowy agrotuning, według tego samego źródła, to: "Złośliwe określenie na bardzo przesadzony lub groteskowy tuning optyczny". Typowe sytuacje, kiedy tuning może być uznany za „wiejski” lub „miejski” to:

umieszczanie elementów nieproporcjonalnie wielkich w stosunku do wielkości samochodu;

umieszczanie nadmiernej liczby elementów tuningowych w stosunku do wielkości pojazdu;

umieszczanie elementów mających w zamierzeniu podkreślać nieprawdziwe walory techniczne pojazdu – np. montaż rury wydechowej podobnej do stosowanych w samochodach dysponujących kilkakrotnie większą mocą silnika od pojazdu tuningowanego, naklejanie nalepek wskazujących na obecność elementów w rzeczywistości nigdy niestosowanych w tuningowanym samochodzie;

próby upodobnienia pojazdu do samochodów marek postrzeganych jako bardziej prestiżowe np. poprzez umieszczenie tabliczki z nazwą/logo danej marki, montaż jakiegoś charakterystycznego elementu wyposażenia (ewentualnie jego atrapy);


No i jak oceniacie samochody na fotografiach? Agro? Czy spoko?

Tagi:
REKLAMA