NIK negatywnie o stadionie (SONDA)

Sylwia Jurgiel, Piotr Pietraszek | Utworzono: 14.05.2014, 17:31 | Zmodyfikowano: 14.05.2014, 15:56
A|A|A

fot. archiwum.prw.pl

Kontrolerzy NIK sugerują spółce m.in. obniżenie kosztów obsługi prawnej i przyśpieszenie wszystkich spraw sądowych związanych z rozliczeniem stadionu. Trwa spór o pieniądze z głównym wykonawcą - niemiecką firmą Max Boegl. Dyrektor finansowy Jacek Kostrzewski podkreśla, że spółka robi co się da:

Już wiadomo, że spółka zgłosi zastrzeżenia do wystąpienia pokontrolnego Najwyższej Izby Kontroli. Instytucja planuje opublikować cały raport o wrocławskim stadionie w czerwcu.

Powstanie piłkarskiego obiektu spełniającego wymogi najwyższej czwartej kategorii UEFA, kosztowało Wrocław ok. 900 mln. złotych, ale też sporo nerwów.  

Pod koniec 2007 roku ogłoszono wynik konkursu na opracowanie koncepcji architektoniczno-urbanistycznej stadionu, który miał być areną piłkarskiego EURO 2012. W połowie 2008 roku ustalono lokalizację i udzielono pozwolenia na budowę. W styczniu 2009 roku ogłoszono zwycięzcę przetargu. Zostało nim konsorcjum z Mostostalem Warszawa S.A. na czele. Budowę rozpoczęto kilka miesięcy później.

Tempo prac było jednak niezadowalające. W grudniu 2009 roku w związku z ponad 4-miesięcznym opóźnieniem budowy, miasto Wrocław zerwało umowę z Mostostalem.

Już w styczniu 2010 podpisano umowę z firmą Max Bögl, która miała dokończyć inwestycję. Nowego wykonawcę wybrano w procedurze zamówienia z wolnej ręki.

1 września 2011 r. formalne zakończono budowę areny. Tydzień później obiekt został warunkowo dopuszczony do użytkowania. 10 września odbyła się na nim pierwsza impreza: walka bokserska Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko.

Wiosną 2012 roku nie brakowało jednak problemów. Wygasło tymczasowe pozwolenie, a miasto ciągle jeszcze nie odebrało budowy od wykonawcy. Pierwotnie zakładano, że obiekt będzie gotowy 30 czerwca 2011 r. Stadion wciąż miał kłopoty z elektryką, awarii uległy także boiskowe zraszacze.

26 kwietnia 2012 roku inspektor nadzoru budowlanego wydał bezterminowe pozwolenie na użytkowanie stadionu. Nie oznaczało to jednak końca kłopotów z największą wrocławską areną sportową we Wrocławiu.

Już po piłkarskich ME, w sierpniu 2012 r. władze miasta wypowiedziały umowę niemieckiej firmie Max Boegl i zażądały 84 mln zł. Główną przyczyną zerwania kontraktu było niedotrzymanie terminu zakończenia prac. Końcowe roboty wykonywali podwykonawcy, a oficjalnie budowę zakończono w lipcu 2013 r. Główny wykonawca stadionu nie zgodził się z tą decyzją i w sierpniu 2012 przed wrocławskim sądem rozpoczął się proces cywilny w tej sprawie.

W tym samym miesiącu wrocławski stadion znalazł się pod lupą NIK. Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła pracę w związku z licznymi informacjami o nieprawidłowościach przy budowie i wykorzystaniu stadionu. O kontrolę miał poprosić także sam prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Inspektorzy NIK, którzy przez kilka miesięcy sprawdzali dokumentację z lat 2007-2013 r., mieli w końcowym raporcie odpowiedzieć, czy Stadion Miejski był budowany zgodnie z prawem, a odbywające się tam imprezy masowe - właściwie rozliczane.

REKLAMA