Za nagrodę z wygranego Pucharu Polski kolarki mogą kupić… kawę [POSŁUCHAJ]
zdjęcie ilustracyjne: fot: KevPBur/flickr.com (Creative Commons)
Gdy drużyna San Marino bierze udział w eliminacjach do Mistrzostw Świata w piłce nożnej, mówią o niej wszyscy dziennikarze, bo to ewenement, że jej zawodnicy na co dzień pracują jako piekarz, prawnik czy listonosz. Nikt jednak nie dziwi się, że w ten sam sposób muszą funkcjonować zawodowe kolarki. Przy okazji Dnia kobiet przyglądamy się trudnej sytuacji pań na dwóch kółkach. Pensja minimalna, wprowadzona dopiero w 2020 roku i tylko dla topowych zawodniczek (z wordtourowych teamów) i tak jest niższa niż u panów.
- Innym z przejawów dyskryminacji dziewczyn jest wysokość nagród w zawodach - mówi Paulina Brzeźna-Bentkowska, prowadząca jedyną polską kobiecą drużynę zawodową: Atom Deweloper Pościelux Wrocław Team i trenerka kadry narodowej:
- Nagrody w tym jednym wyścigu będą wyrównane, ale w innych zawodach nie mamy na to wpływu - odpowiada prezes PZKol Grzegorz Botwina:
Płacę minimalną dostaje niewielka liczba pań z najbardziej elitarnych drużyn i jest ona niższa niż u panów.
- Jeszcze gorzej jest w drużynach kontynentalnych – mówi Maria Kostacińska z inicjatywy Babska Korba:
Prezes Grzegorz Botwina przyznaje, że w tym środowisku decydują prawie sami mężczyźni:
Pod koniec ubiegłego roku przy PZKol została powołana komisja ds. kolarstwa kobiet.
Posłuchaj programu:
cz.1
cz.2