Dolny Śląsk: woda nadal groźna (Zobacz)
Świdnica (Fot. Tomasz Pietrzyk)
W powiecie kłodzkim nadal alarm przeciwpowodziowy. Lokalne podtopienia w Starym Gierałtowie, Bielicach i gminie Nowa Ruda. Stan rzek jest cały czas monitorowany i nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Starosta kłodzki nie odwołał jednak alarmu, bo wciąż przewidywane są silne deszcze.
Nieprzejezdnych jest kilka dróg miedzy innymi trasa Rogów Sobócki - Sobótka oraz w powiecie oławskim trasa Marcinkowice-Zakrzów.
Alarm powodziowy obowiązuje w 8 gminach - według synoptyków nadal ma padać deszcz miejscami intensywnie.
Strażacy walczą o uratowanie mostu w Lwówku Śląskim. Na przęsło napływają powalone do wody drzewa, które zaczynają zagrażać przeprawie. Akcję utrudnia jednak potężny prąd rzeki.
A to komunikaty z poprzednich dni:
W środę wieczorem znowu zaczął podnosić się poziom rzeki Czarna Woda w Strzelcach Świdnickich. To miejscowość, w której sytuacja na Dolnym Śląsku jest najpoważniejsza. Po wtorkowych opadach strażakom udało się usunąć większość wody z rozlewiska, ale teraz gdy wody przybywa dalsze wypompowywanie traci sens - mówili ratownicy.
We wtorek alarm powodziowy ogłoszono w gminie Marcinowice. Wylała rzeka Czarna Woda. W nocy z wtorku na środę woda wdarła się do kilkudziesięciu domów. Ucierpieli mieszkańcy jedenastu miejscowości. Najgorzej jest w Strzelcach.
Poziom Czarnej Wody gwałtownie rósł od godziny 16.00 we wtorek, ale największe kłopoty zaczęły się w nocy.
(Zobacz galerię zdjęć pod tekstem).
Woda wdzierała się do kolejnych domów, w niektórych nawet na wysokość, 1,5 metra. Mimo, że natychmiast układane były zapory z worków z piaskiem, w wielu miejscach żywioł okazał się silniejszy.
Mieszkańcy gminy Marciszów, w której został ogłoszony alarm powodziowy bali się nocy z wtorku na środę. Spoglądali na rzekę, która w ciągu kilku godzin przybrała o metr. W Ciechanowicach została ewakuowana pierwsza osoba. To 90-letni mieszkaniec, którego dom jest tuż nad wodą. Jest po dwóch wylewach i rodzina się obawia, że w stresie jego stan mógłby się pogorszyć. A jego dom jest w takim miejscu, że rzeka może go szybko otoczyć. A do tego w nocy mogły by być kłopoty z dotarciem do chorego. Zięć ewakuowanego mężczyzny, Andrzej Drohomirecki mówi, że dłużej nie można było czekać. -Rzeka przybiera bardzo szybko-mówi. - Tam, gdzie jeszcze przed chwilą była łąka widać już tylko wodę. Woda zalała także drogę dojazdową do innych budynków w gminie.
Grażyna Czernota z Ciechanowic mówi, że tej nocy nie zaśnie, bo jej dom jest nad samą wezbraną rzeką. W Marciszowie, gdzie obowiązuje alarm przeciwpowodziowy sytuacja zaczęła się jednak stabilizować. Na razie nie pada też deszcz.
Od świtu pioruny, burze i intensywne opady - tak wyglądał wtorkowy poranek na całym Dolnym Śląsku. Według prognoz deszcz szybko nie ustąpi. Na razie nie wyrządził większych szkód, ale wody w rzekach przybywa.
Miejscami może spaść nawet 30 litrów wody na metr kwadratowy. To już rano we wtorek widzieli mieszkańcy Świdnicy - ulice w mieście zalane, zatykały się studzienki kanalizacyjne. Utrudnienia z przejazdem są na Kopernika, gdzie woda w obniżeniu terenu osiągnęła poziom pół metra.
Relacja ze Świdnicy. Przygotowała Agnieszka Szymkiewicz z Radia Wrocław (Posłuchaj):
Rosną stany wód w dolnośląskich rzekach.
Stan alarmowy przekroczony został już w sześciu miejscach m.in. na Pełcznicy koło Świebodzic. Stany ostrzegawcze zaś w 13.
Wrocławian obudziły nad ranem pioruny i włączające się alarmy samochodów ale według strażaków nie ma sygnałów o zalaniach. Rano zanotowano dwa wezwania do wypompowania wody przyszły ze Świętej Katarzyny.