Brant Bjork w Firleju
Solowe, muzyczne, danie przygotowywane przez Branta Bjorka poza oczywistymi, z racji przeszłości, stoner rockowymi składnikami jest mocno okraszone elementami funky i soul'u z pod znaku lat 70-tych (ala późny Jimi Hendrix z czasów Band of Gypsys).
Brant Bjork pojawił się na scenie na samym początku lat 90-tych; wtedy to wraz z kolegami ze szkoły - gitarzystą Joshem Homme, wokalistą Johnem Garcia i basistą Chrisem Cockrell, postanowił „skonstruować" własną grupę rockową - KYUSS. Po nagraniu pierwszej „ep", w zespole Chrisa Cockrella zastąpił Nick Oliveri i ten skład jest często uważany za pierwszy oficjalny skład zespołu. Z KYUSSEM Bjork nagrał trzy płyty: „Wretch", uważaną za przełomową i jedną z najlepszych w gatunku stoner rocka - „Blues for the Red Sun" oraz „Welcome to Sky Valley". Zespół głównie dzięki swemu oryginalnemu ciężkiemu brzmieniu oraz ogromnie żywiołowym koncertom, szybko zdobywał rozgłos, lecz w momencie kiedy muzycy byli bardzo blisko rockowych szczytów (m.in. wspólna trasa z Metallicą), Bjork postanowił go opuścić, twierdząc, „że już go to nie cieszy" (w międzyczasie Oliveri został zastąpiony przez Scotta Reedera). KYUSS, już bez Branta Bjorka nagrał jeszcze jedną płytę i zakończył swoją działalność. Jego członkowie nie zaprzestali jednak dalej tworzyć. John Garcia obecnie jest wokalistą świetnej grupy HERMANO, Scott Reeder współpracował m.in. z zespołem TOOL, Josh Homme natomiast jest liderem grupy QUEENS OF THE STONE AGE, a Nick Oliveri, który przez pewien czas również grał w QUEENS, został po trzeciej płycie wyrzucony z zespołu za zbytnie jak określono „rozrabianie" ;-) BRANT BJORK po odejściu z zespołu także nie zasypywał gruszek w popiele; założył własną wytwórnię i zajął się nagrywaniem solowych płyt. W międzyczasie produkował, a później nawet stał się pełnoprawnym perkusistą innej ważnej dla stoner rocka grupy FU MANCHU. Był współzałożycielem formacji CHE, nagrywał również z Panią Melissą Auf der Maur, basistką znaną m.in. z zespołu HOLE i ze współpracy z THE SMASHING PUMPKINS.
Jak więc widać muzyczne CV Branta Bjorka do ubogich nie należy, a nadmienić jeszcze wypada, że tak naprawdę Bjork to diabelnie dobre koncerty, na których nie „odgrywa" tylko utworów, lecz częstymi improwizacjami przenosi słuchaczy na swą pustynię w okolicach Palm Desert, gdzie kojoty wyją, a pejotl warunki do rośnięcia idealne ma.
Więc Let the truth be known... and get stoned 31 marca w Firleju.