Awantura o myjnię na Kozanowie (SONDA)
Na wrocławskim Kozanowie trwa batalia o budowę samoobsługowej myjni - mimo, że inwestor ma wszystkie pozwolenia, dokumenty i certyfikaty, budowa jest blokowana.
Historia rozpoczęła się dwa lata temu. Krzysztof Żuk - przedsiębiorca z wrocławskiego Kozanowa, postanowił zainwestować na terenie swojego osiedla. Od kilku lat chodziła mu po głowie budowa małej, nowoczesnej myjni. Rada osiedla przyklasnęła i wyznaczyła działkę przy ulicy Pałuckiej. Zdobywanie pozwoleń trwało kilkanaście miesięcy i kosztowało prawie 100 tysięcy zł. W międzyczasie mieszkańcy mieli czas zapoznać się z projektem, a inwestor wybrał obiekt, który wybuduje. - W pełni ekologiczny - podkreśla.
- Zarząd osiedla nie miał wątpliwości, że to przydatna inwestycja, więc wydzierżawił 700-metrowy plac na 10 lat pod restrykcyjnymi wymogami - m.in. określając maksymalny poziom hałasu - mówi Ryszard Kucharski, prezes zarządu spółdzielni Kozanów IV. - Wszystkie warunki zostały spełnione, mogliśmy więc tylko przyklasnąć - dodaje.
Ciężko jednak przyklaśnięciem nazwać dzień rozpoczęcia budowy. - Krzyczeli, że mnie spalą, doprowadzą do bankructwa - opowiada Żuk. Do tego kładzenie się pod koparki, grożenie rękoma - ktoś wezwał policję, która przyjechała...po 4 godzinach, bo dyżurny przyjmujący zgłoszenie na miejsce wysłał dzielnicowych.
Inwestor, mimo że ma prawo budować, wstrzymał prace. Kolejna próba zakończyła się podobnie, a mieszkańcy zaczęli atakować także zarząd osiedla. Efekt? Presja jest tak wielka, że zarząd rozważa zerwanie umowy z przedsiębiorcą.
Jakie są argumenty mieszkańców? Byliśmy na feralnej działce i rozmawialiśmy z protestującymi. - Tu jest potrzebny parking. Jest mało miejsc, a samochodów przybywa - mówił jeden z nich. Mieszkańcy jednak albo niewiedzą, albo wiedzieć nie chcą, że na 700-metrowej działce inwestor zbuduje dostępny dla wszystkich parking. Myjnia zajmie tylko 1/4 tego terenu.
Spór na Kozanowie....
- Obiekt będzie przesłaniał widoki i będzie szkodzić dzieciom. Będzie działać na ich system nerwowy - argumentowała jedna z mieszkanek. Wysokość myjni to około 4 metry. A sąsiadującego z nią bloku - kilkadziesiąt. A co do hałasu i zdrowia: - Obiekt jest cichy i ekologiczny - mówi Żuk.
Mimo to zarząd osiedla jest już prawie zdecydowany wypowiedzieć umowę dzierżawy, urzędnicy szukają też innej działki, ale plan miejscowy nie przewiduje na osiedlu innego miejsca na taką inwestycję.
-Myjnia jest gotowa. Mogę ją zamontować na Kozanowie, schować w stodole, albo zakopać. Technologia kosztowała 416 tys zł, a cały obiekt - 700 tys.
W przypadku wypowiedzenia umowy, zarząd będzie musiał pokryć wszelkie koszty. Pewnie nie obejdzie się bez sądu, ale także bankructwa inwestora, który od września zaczyna spłacać kredyt - 8 tysięcy złotych miesięcznie.