Dolnośląski Alarm Smogowy
Fot. Weisflog, Rainer/Wikimedia Commons
We Wrocławiu 71 dni w roku przekroczony jest dopuszczalny poziom stężenia pyłów zawieszonych. Oznacza to, że mikroskopijne, bardzo niebezpieczne dla zdrowia substancje, czy tego chcemy, czy nie, trafiają do naszych płuc. Jeszcze gorzej jest w Nowej Rudzie - tam dopuszczalne stężenie jest przekraczane... co trzeci dzień. Dlatego postanowiliśmy działać - mówi Beata Butwicka z inicjatywy Dolnośląski Alarm Smogowy:
A problem z pewnością jest - każdego roku wdychamy we Wrocławiu tyle rakotwórczego benzo(a)pirenu, ile znajduje się w tysiącu wypalonych papierosów!
Dla porównania w Berlinie tej rakotwórczej substancji jest w powietrzu 6 razy mniej a w Barcelonie... 40.
Tymczasem wrocławskie MPK szuka oszczędności. Ma w tym pomóc amerykańska technologia, dzięki której można obniżyć koszty zużycia paliwa i emisję szkodliwych spalin. Na wrocławskie ulice wyjechały dwa autobusy, w których zamontowano urządzenia wykorzystujące hydrolizę. W każdym z pojazdów zamontowano zbiorniki z wodą destylowaną, która w procesie hydrolizy jest zamieniana w wodór. Ten z kolei od razu podawany jest do silnika, co poprawia jakość spalania, a do atmosfery trafia mniej szkodliwych substancji.
Amerykański producent deklaruje, że jego technologia zmniejsza koszty eksploatacji pojazdu, bo wydajność paliwa poprawia się nawet o 20 procent. Gdyby testy potwierdziły te zapewnienia, wrocławskie MPK rocznie mogłoby zaoszczędzić kilka milionów złotych. Na razie dwa urządzenia zostały zamontowane w autobusach marki Volvo. Testy będą prowadzone do czasu uzyskania wiarygodnych i stabilnych wyników. Dopiero po ich zakończeniu spółka zdecyduje o ewentualnym zakupie urządzeń. Póki co amerykański producent nie złożył MPK żadnej oferty cenowej.