Recenzje Dagmary Chojnackiej: „Mury krzyczą, albo uliczna śpiewka", „Sceny z życia małżeńskiego" [PODCAST]

Dagmara Chojnacka | Utworzono: 14.02.2022, 11:11 | Zmodyfikowano: 14.02.2022, 11:11
A|A|A

Fot. Łukasz Giza

 „Sceny z życia małżeńskiego" Ingmara Bermana w nowym polskim przekładzie wciąż są fascynującą lektura, którą dodatkowo warto skonfrontować serialowo - Hagai Levi stworzył bowiem zupełnie nową jakość.

„Mury krzyczą albo uliczna śpiewka" to dwuosobowy, niemal studyjny spektakl, który zachwycił publiczność nurtu OFF podczas ostatniej edycji PPA. Teraz możemy go oglądać w Teatrze Muzycznym Capitol.

„MURY KRZYCZĄ, albo uliczna śpiewka."

Tytuł, który naprawdę podbił publiczność na ostatnim, 41szym, (tym covidowo przesuniętym) Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Został wyróżniony za scenariusz, reżyserię i wykonanie. Nie dostał Tucana. Kiedy rozmawiałam z niektórymi członkami jury – jakoś nie potrafili oficjalnie powiedzieć, dlaczego. Sami byli strasznie zdziwieni, że „tak wyszło". Ok. To już nieistotne. Najważniejsze, że spektakl nie zaginął, i że wszedł do repertuaru Teatru Muzycznego Capitol.

Grany jest na scenie „Restauracja", czyli tam, gdzie w Capitolu miejsce na małe, często eksperymentalne, zwykle niekonwencjonalne poszukiwania.

Bardzo mi się podoba motto, którym spektakl się zaczyna:

„O mur rozbił się niejeden spór, o mur rozbiła się niejedna głowa i tylko mur stoi".

Oczywiście, jak w tytule są mury, to u nas w ojczyźnianym i europejskim domyśle natychmiast, że „runą, runą". Jak ten berliński co najmniej. Ale one częściej stoją właśnie, uparte i niewzruszone, choć często udręczone. Upstrzone. Bywa, że upoetycznione lub upolitycznione. Napisy na murach, ścianach, elewacjach to często super kronika obyczajowa i historyczna. Zwiedzając dziś starożytne Pompeje możemy się dowiedzieć, kto o stołek polityczny się ubiegał w roku feralnego wybuchu Wezuwjusza, i jakie chwyty promocyjne stosował! Albo tego, że Salvius wie, z kim niejaki Amplicatus...

Czy nasze mury coś istotnego powiedzą potomnym?

W opisie przy prezentacji na PPA, twórcy napisali tak:      

„Scenariusz spektaklu inspirowany jest tekstami z ulicznych murów, które są materialną emanacją skrajnych ludzkich uczuć. Napisy te, często dowcipne, zaskakujące, błyskotliwe, znane mieszkańcom i wzbudzające skrajne emocje, stały się bazą piosenek oraz inspiracją do zbudowania kształtu fabularnego scenariusza."

I dzieje się tak:

W niewielkiej przestrzeni, ograniczonej tylko tylną białą ścianą/ ekranem/ murem jest ich dwóch: Krótki (Rafał Derkacz) i Długi (Albert Pyśk). Spotykają się przypadkiem, nocą, podczas swej graficiarskiej twórczości. Krótki jest mieszkającym wciąż z mamusią studentem (choć aktualnie na dziekance), Długi jest murarzem- tynkarzem o wrażliwej duszy poety. Różni ich niby wszystko. Ale obaj wylewają na mury swój gniew, niezgodę, ból, złamane serca, nadzieje i lęki. Każdy napis, to murowana scenka i piosenka. Czasem ostry rap, czasem delikatna „poezja śpiewana".

Muzykę skomponował Albert Pyśk (i oby komponować nie przestał, bo ma świetne muzyczne pomysły, często nieoczywiste, poszukujące). Obaj z Derkaczem naprawdę umieją śpiewać. Do tego mają niebagatelny dar komediowy. Potrafią rozbawić, ale też delikatnie „uśmiechnąć" publiczność. I robią to z klasą, nienachalnie To duża sztuka.

Jeszcze większą sztuką jest umiejętność autentycznego kontaktu z widownią. To często jest poważny problem w dzisiejszych spektaklach, gdy często widza się atakuje, na siłę wciąga do udziału, wymusza reakcje. Największą alergię mam na spektakle komediowe, gdzie ktoś stale do mnie puszcza podbite oko i zagaja per „kochani". Apage Satanae!

A Duet Długi/Krótki znajduje jakiś taki zdrowy balans. Nie udają, że są w tej przestrzeni sami, że na wyciągnięcie ręki nie siedzą inni ludzie. Przecież to nam opowiadają swoje historie i dla nas się tutaj znaleźli. Nawet w pewnym momencie spektaklu to widzowie decydują o... życiu i śmierci (można się poczuć jak w antycznym amfiteatrze!) – ale nie mogę zdradzić o co chodzi Ach – i jeszcze ważna kwestia – „podawania" wulgaryzmów. No bo napisy na murach do grzecznych raczej nie należą... Nawet to się udaje tak, żeby nie budzić ani chorego chichotu, ani pruderyjnego niesmaku. Tu uwaga: spektakl jest oznaczony dla widzów od lat 13. I niech rodzice raczej to respektują. Przy mnie siedziała dziewuszka na oko siedmioletnia. Jak umie czytać, to niby sobie te rozmaitości na „ch" i tak sama poczyta na murach podczas skakania na skakance. Ale rodzice chyba czuli się nieswojo;)

Technicznie „Mury krzyczą" to spektakl minimalistyczny, ale nowoczesny. Tylna biała ściana jest równocześnie ekranem, na którym są wyświetlane już gotowe grafitti, bohaterowie sami „na żywo" piszą też po niej mazakami. Napisy świecą, gdy są podświetlane. I znikają. Jak te prawdziwe, z murów naszych podwórek i ulic.

Każda scena jest inaczej rozwiązana, przemyślana, spójna.

Tu wielkie brawa dla współautorki tekstu i reżyserki, Magdaleny Drab, która robi coraz większą, bardzo zasłużoną karierę (jest też aktorką, dramatopisarką, laureatką wielu nagród teatralnych). Mam wielką nadzieję, że na wrocławskich scenach będzie miała okazję zagościć częściej. W nocie do spektaklu na PPA przeczytałam, że twórcy nie są formalnym zespołem, ale grupą przyjaciół. Spotkali się w 2017 roku w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy, gdzie grali razem w spektaklach i tak zaczęła się ich wspólna przygoda przy tym projekcie.

Albert Pyśk dostał Tucana dziennikarzy na 40tym PPA (do zobaczenia na Youtube jest jego „Ballada maczetowa" – sprawdźcie sami, jak pozamiatał!). Dziś jest etatowym aktorem Capitolu, ma za sobą duże role (np. Kurta Smolorza w Mocku).

 Od nowego roku na capitolową listę płac wpisano też Rafała Derkacza (wcześniej gościnnie grał w „Gracjanie panie", a zaledwie tydzień temu zachwycałam się jego rolą w „Cesarzu").

„Mury krzyczą" to taka kameralna, niemal studyjna perełka. Czyściutko przeprowadzona, znakomicie zagrana i zaśpiewana. Nie ma tu fałszu – ani w nutach, ani w sercach. We mnie zostały ostatnie słowa, że jeśli jest jakieś życie po śmierci:

„A co, jeśli tam ktoś spyta nas, jak było nam w niebie przez tyle lat"?

REKLAMA

To może Cię zainteresować