Kathy Reichs "Deja Dead"
Kathy Reichs jest antropologiem sądowym, co wcale nie znaczy, że spędza czas w bibliotekach i na uniwersytecie. Taka praca przestała jej wystarczać, skoro, mimo doktoratu i profesury, zdecydowała się pisać kryminały. „Deja Dead” to pierwsza z serii pięciu już książek z Temperance Brennan w roli głównej. To kobieta w wieku pobalzakowskim, pani doktor od bardzo brudnej roboty: „Wierzchem dłoni w lateksowej rękawiczce odgarnęłam niesforne kosmyki włosów i wstałam, podziwiając całościowy obraz sytuacji. Spod leśnego poszycia wyłaniał się częściowo rozłożony szkielet ludzki. Żebra, kręgosłup i miednica zachowały spójność, a to dzięki zaschniętej tkance mięśniowej i więzadłom”.
(Posłuchaj recenzji):
Ta pierwsza część przygód pani Brennan została uhonorowana nagrodą im. Arthura Ellisa, przyznawaną od 25 lat najlepszym w Kanadzie pisarzom sensacyjnych powieści i opowiadań. Ellis to pseudonim Brytyjczyka, który przyjechał do Kanady, by zostać oficjalnym narodowym katem, w niemetaforycznym znaczeniu tego słowa. Zaliczył 300 powieszeń. Potocznie mówi się na tę nagrodę „Kanadyjski Edgar”, bo Edgarami wyróżnia się amerykańskich twórców gatunku. Wiąże to zatem współczesną prozę kryminalną z ojcem światowego thrillera, Edgarem Allanem Poe. Kathy Reichs nie odgrywa Poego w spódnicy, jej styl jest dużo bardziej dosłowny, jej bohaterka ma inne zalety od detektywa Dupina. Przede wszystkim dzieli ich płeć, czego autorka „Deja Dead” nie stara się w żaden sposób ukrywać, przeciwnie, z kobiecości czyni ważną zaletę swojej książki. Proszę sobie wyobrazić Bridget Jones w wersji cynicznej, twardej, wysportowanej, odważnej, nieobrzydliwej, z poczuciem humoru i honoru.
Trupów znajdziemy kilka. O tym, kto zabił, dowiemy się w miarę późno, domyślając się od pewnego momentu. W polskiej wersji powieść liczy prawie 650 stron i zawiera niewiele dygresji na tematy niezwiązane z fabułą. Reichs jest konkretna, potrafi być brutalna, lubi podkreślać bystrość bohaterki, zwłaszcza w kontekście operacyjnych niedoskonałości policjantów i butnej arogancji śledczego Claudela. Ale to Tempe Brennan dostrzega logikę w okrutnym morderstwie kobiety, której poćwiartowane zwłoki zawinięto w worki na śmieci. Ona ma rację i to ją akurat z Dupinem łączy:
„- Chciałabym pojechać z wami.
Cała czwórka spojrzała na mnie, a na ich twarzach malowało się zaskoczenie. Najwidoczniej zapomnieli o mojej obecności.
- C’est impossible – odparł Claudel. Na jego twarzy pojawił się wyraz złości, mięśnie szczęk drżały. Specjalnie mówił po francusku, aby pokazać, że nie pasuję do jego kompanii. Nadeszła chwila konfrontacji”.
Niemało u Reichs konwencji, schematu znanego skądinąd, lecz całość czyta się naprawdę nieźle. Miłośnicy Patricii Cornwell poznają literacką siostrę Kay Scarpetty, w niczym nie ujmując ani Reichs, ani dr Brennan. W literaturze kryminalnej jest miejsce na tysiąc podobnych czarnych charakterów i sto typowych stróżów prawa lub kogoś w tym rodzaju. Pani Brennan to postać godna uwagi, uczestnicząca w pomysłowo skrojonej fikcji. Dość powiedzieć, że zainspirowała telewizję do realizacji serialu o swoich przygodach. Film nazywa się „Kości”, doczekał się już trzeciego sezonu przy niesłabnącej widowni, a główna bohaterka, Temperance Brennan, opisuje w wolnych chwilach przygody niejakiej Kathy Reichs... Zresztą prawdziwa Kathy Reichs pokazała się w „Kościach” aktorsko jako profesor Constance Wright. Zdolna kobieta!
Kathy Reichs, "Deja Dead", przeł. M. Roszkowski, Red Horse, 2007