Te wszystkie Raje, Komety i Polonie

fot. materiały prasowe
Przez lata krajobraz miast, miasteczek, a nawet wsi, kształtowały kina jednosalowe – kameralne, często rodzinne biznesy, budujące filmową tożsamość lokalnych społeczności. Były nie tylko miejscami spotkań, ale także przestrzeniami wzmacniającymi więzi społeczne i dostarczającymi niezapomnianych emocji kolejnym pokoleniom widzów.
Sposób odbioru filmu zmieniał się stopniowo – najpierw za sprawą telewizji, później rewolucji wideo i DVD, a wreszcie pod wpływem platform streamingowych. Małe kina zaczęły być wypierane przez multipleksy, a czasy, gdy niemal każda miejscowość na Dolnym Śląsku miała własne kino, odeszły w przeszłość.
Czwórka artystów – Gerard Lebik, Lech Moliński, Kamila Mróz i Jerzy Wypych – podejmie temat powojennych losów kin poprzez różne media: dźwięk, tekst, instalację i fotografię.
Gdy spojrzeć na kino jako zjawisko wykraczające poza sam ekran i opowieść, widać w nim także technologię, materię i wielozmysłowe doświadczenie. To światło rzucone przez projektor, dźwięk ukryty w ścieżce filmowej, architektura sali kinowej i fizyczność nośników, na których utrwalono ruchome obrazy. Wystawa Te Wszystkie Raje, Komety i Polonie eksploruje materialność kina, przyglądając się jego zapomnianym elementom — od analogowych technologii wyświetlania obrazu, przez archiwalne taśmy, po dźwięk i architektoniczną przestrzeń, wszystko, co nadaje mu życie.
Kamila Mróz sięga do początków technologii kinowej, przywołując rurę Crookesa — XIX-wieczny wynalazek, który pośrednio umożliwił rozwój technologii wyświetlania obrazu. Strumień elektronów, odkryty w tych pierwszych eksperymentach, doprowadził do powstania lamp katodowych, stanowiących podstawę pierwszych ekranów telewizyjnych i projektorów kinowych. Obiekt artystyczny Mróz jest wariacją na temat tego przełomowego odkrycia — przypomnieniem, że kino zaczyna się od światła i fizyki.
Lech Moliński oddaje głos samej historii — tej zapisanej w scenariuszach codzienności, w przemianach, które odcisnęły się na dolnośląskich kinach. Jego opowiadania „Raj” i „Grażyna” w fabularnej formie ukazują, jak film stopniowo wychodził z kinowych sal i wchodził do domów — najpierw przez telewizję, potem VHS, DVD, aż w końcu przez streaming. Narrację tych historii prowadzi Tomasz Orlicz, legenda wrocławskiego świata lektorskiego, którego głos towarzyszył widzom od lat 70., prowadząc ich przez kolejne epoki filmowego medium.
Jerzy Wypych bada przestrzeń kina jako archiwum pamięci. Jego fotografie dokumentują kina w regionie, koncentrując się na detalach — ścianach, siedzeniach, projekcyjnych korytarzach — w których zapisały się emocje minionych seansów. Kino nie jest tu jedynie miejscem projekcji, ale obiektem, który zachowuje pamięć.
Z kolei Gerard Lebik skupia się na śladach dźwiękowych zapisanych w filmie. W pracy inspirowanej systemem 16 mm, od lat 20. XX wieku umożliwiającym niezależnym twórcom realizację filmów, artysta sięga po zapomniane taśmy filmowe. Ich brzmieniowe warstwy — zniekształcone, przekształcone przez czas — stają się podstawą kompozycji dźwiękowej, odtwarzającej ścieżkę do filmu, który nigdy nie powstał.
Każda z tych prac przypomina, że kino to nie tylko ruchomy obraz, lecz także materia — nośniki, urządzenia, światło i dźwięk, które wspólnie tworzą filmowe doświadczenie.
Wystawa nawiązuje do książki Te wszystkie Raje, Zrywy i Jutrzenki. O małych kinach na Dolnym Śląsku autorstwa Lecha Molińskiego i Jerzego Wypycha, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Warstwy w lipcu br.