RAM bo w kapciach: Piano w domu

fot. Radio RAM
Siadamy przy pianinie. Jest cyfrowe, budżetowe. Najpierw stało w sypialni, na górze. Nie było łatwo znieść instrument. Teraz stoi w gabinecie Pawła, męża Doroty, którego poznała w radiu, przy Karkonoskiej 10, niemal przy radiowym fortepianie.
Myślałaś kiedyś o tym, żeby zająć się muzyką na poważnie?
Dorota: Nie byłam utalentowana muzycznie. Lubiłam chodzić do szkoły muzycznej, ale dla towarzystwa.
POSŁUCHAJ: RAM bo w kapciach: Państwa, miasta. Gdzie leży Kraj Kratewiecki?
Dwie i pół godziny w jedną stronę. Tyle zajmował dojazd do szkoły muzycznej.
Dorota: Śnieg, deszcz, zawierucha, słota. Trzeba było stać na tym przystanku i czekać. Jeździć. Ten autobus był tak głośny, że kiedy odbierałam telefon od mamy, musiałam, jak na koncercie, drzeć się do tego telefonu, żeby cokolwiek była w stanie usłyszeć.
Czego nauczyła Cię szkoła muzyczna?
Dorota: Trochę kombinowania, bo trzeba "połapać" tyle rzeczy: lekcje w szkole zwykłej, muzycznej, dojazdy, a jeszcze chciałoby się wyjść na to podwórko z rówieśnikami. Trochę spędzić czasu na świeżym powietrzu, a nie tylko piłować na tym pianinie. Przecież całe wakacje trzeba było ćwiczyć.
Cała rozmowa z Dorotą i Pawłem:
POSŁUCHAJ, ZOBACZ: Piano Day po raz drugi na antenie Radia RAM