RAM bo w kapciach: Bom dia, Wrocław!

Ewelina Lis | Utworzono: 01.12.2025, 11:39 | Zmodyfikowano: 01.12.2025, 11:40
A|A|A

fot. D. Stefańczyk, M. Filipski/Nieusłyszane

O czym najczęściej rozmawia się przy porannej kawie w Rio?

Ania: Mieszkam w dzielnicy Santa Teresa — artystycznej, trochę hippie, pełnej Europejczyków i pięknych rezydencji. Rano najczęściej wymieniamy się informacjami o tym, jak minęła noc. Santa Teresa leży na wzgórzu, z którego widać całe Rio, ale niżej znajdują się favele. Jeśli akurat są urodziny szefa lokalnej grupy przestępczej, to od północy słychać fajerwerki i do rana jest głośno. Dlatego kiedy spotykamy się o poranku, pierwsze pytanie brzmi: „Spałaś?” Najczęściej odpowiedź pada: „Nie.” Dalej: „To co robimy?”„Jemy śniadanie i idziemy na drzemkę.”

Twój dom jest bardziej tu, we Wrocławiu, czy tam, w Brazylii?

Ania: W Brazylii. Ale Wrocław wciąż jest bardzo bliski mojemu sercu — spędziłam tu 13 lat. Gdybym miała wracać do Polski, to właśnie do Wrocławia.

A jak wygląda Twój brazylijski poranek?

Zazwyczaj budzę się bardzo wcześnie, bo rozmawiam z rodziną, a między nami jest spora różnica czasowa. To zwykle piąta–szósta rano, a czasem nawet czwarta, jeśli mam jakieś spotkanie online. Potem zazwyczaj robię sobie krótką drzemkę, żeby nadrobić sen. Zdarza się też, że mam rano lekcje tańca online. Jeśli jest bardzo gorąco — 40, czasem nawet 50 stopni Celsjusza — wskakuję do basenu, żeby się schłodzić. Później wychodzę, robię śniadanie i idę do sąsiadki. Jemy i pijemy kawę.

Gorącą i słodką.

Zgadza się. Nawet w największy upał kawa musi być bardzo gorąca i bardzo mocna. Podaje się ją w małych filiżankach i zawsze jest w niej dużo cukru.

A sąsiedzi to Brazylijczycy czy Polacy?

Najbliżej mieszkają Brazylijczycy, ale zaprosiłam do naszego kondominium kolegę z Polski — wynajmuje domek obok. A właścicielka całej rezydencji, w której znajduje się kilka domków, jest Niemką. Bardzo międzynarodowe towarzystwo.

ZOBACZ, POSŁUCHAJ: RAM bo w kapciach: Świat w filiżance i moździerzu

— To coś więcej niż zwykła opowieść o emigracji. To podróż w głąb ludzkich historii, emocji i wspomnień, które kształtują tożsamość daleko od ojczyzny — mówili w Radiu RAM Damian Stefańczyk i Mateusz Filipski, twórcy „Nieusłyszanych” – historii o Polakach, którzy zamieszkali w Argentynie, Urugwaju i Brazylii. Na wrocławskiej premierze w kinie NH we Wrocławiu pojawiła się m.in. Ania, która jest jedną z bohaterek dokumentu. 

POSŁUCHAJ:

 

Przy okazji dyskusji o nauce języków obcych porozmawialiśmy... o najtrudniejszych nazwach miejscowości i miejsc na świecie.

1. Taumatawhakata­ngihangakoauauotamatea­turipukakapikimaungahoronu­kupokaiwhenuakitanatahu – wzgórze w Nowej Zelandii o wysokości 305 m n.p.m. Nazwa pochodzi z języka maoryskiego. 85 liter. 

2.  Llanfair­pwllgwyngyll­gogery­chwyrn­drobwll­llan­tysilio­gogo­goch - nazwa miejscowości w północno-zachodniej Walii ma 58 liter i jest najdłuższą zarejestrowaną nazwą administracyjną w Wielkiej Brytanii.

3. Tylko 57 liter! I trzecie miejsce w Księdze Rekordów. Chargoggagoggmanchauggagoggchaubunagungamaugg, amerykańskie jezioro położone w stanie Massachusetts.

REKLAMA

To może Cię zainteresować