Zmasowany atak nowych brzmień. Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj)
Przez wiele lat funkcjonowali jako sound system "Wild Bunch", potem z szerokiego składu uformowała się grupa- super grupa, jak się po latach okazało.
Początki jednak wcale tego nie zapowiadały - przez pierwszych kilkanaście miesięcy o trzech dj-ach założycielach niewiele słyszano: imprezy, gry komputerowe, filmy SF, grafitti, a wszystko to - bo nie jest to tajemnicą - w oparach marihuany. Tak właśnie wyglądały ich codzienne zajęcia.
Wreszcie na początku lat 90. wzięli się ostro do pracy nad debiutanckim albumem. Poświęcili na to 8 miesięcy z małą, jak twierdzą biografowie, przerwą na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej.
Pierwszy singiel "Daydreaming" przepadł, ale już w lutym 1991 roku nazwa zespołu Massive Attack za sprawą "Unfinished Sypathy" była na ustach stetek tysięcy, powtarzali ją słuchacze ale i krytycy.
Tygodnik "Melody Maker" uznał nagranie za piosenkę roku, dziś uważa się je nawet za utwór dekady. Niedługo potem, bo w marcu 91 do sklepów trafia wreszcie "Blue Lines", album określany mianem objawienia czy najlepszego krążka downtempo w historii.
Obok "Unfinished Sympathy" niemałą popularnością cieszył się także "Safe From Harm". Po premierze muzycy wyruszają w trasę koncertową. Tourne i premiera płyty zbiegają się w czasie z wybuchem wojny w Zatoce Perskiej. Z tego powodu początkowo zespół funkcjonuje jako Massive, ponieważ znani z pacyfistycznych poglądów artyści nie chcą być kojarzeni z działaniami zbrojnymi na Bliskim Wschodzie.
Tak właśnie rodziła się rewolucja w klubowych brzmieniach, która dała początek nowemu gatunkowi.
Dziś Massive Attack w trakcie koncertów chętniej prezentuje nowsze nagrania, zawłaszcza z płyty "Mezzanine", jednak trudno wyobrazić sobie ich występ bez "Unfinished Symphaty' na bis.
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej "Muzyki dzień po dniu" znajdziesz w zakładce MUZYKA.