Słodka Diablica. Muzyka dzień po dniu (Posłuchaj)
Zaraz, zaraz... powiecie, ta delikatna i subtelna jak jej muzyka artystka miałaby wystąpić w horrorze? Niemożliwe! Ja jednak upieram się przy swoim - chętnie bym ją w takim filmie widział, zresztą to nie jest jakiś mój szalony pomysł a szczera chęć wokalistki wyrażona w jednym z wywiadów jakiś czas temu. I tak myślę sobie, że ta wypowiedź Norah Jones doskonale oddaje jej naturę.
Otóż moi drodzy nasza Norah, która, tak na marginesie, od dziś dopisuje sobie trójkę z przodu i zero zaraz po niej, to trochę taki dr Jackyll i mr Hyde.
Z jednej strony czaruje nas zwiewnymi kompozycjami, które umieszcza na solowych płytach, a z drugiej, po godzinach potrafi być naprawdę niegrzeczną dziewczynką. Pod pierwszą z masek pewnie będzie ukrywać się tak długo jak jej albumy będą notować rekordy sprzedaży i jak długo artystka będzie wychodzić z gali Grammy z naręczami statuetek.
Jednak niech ta słodycz nas nie zwiedzie bo Norah Jones potrafi miotać przekleństwa, jak na płycie Mike Pattona i używać języka uliczników jak na płycie projektu The Little Willies. Zagościła także na albumach Andre 3000 czy Foo Fighters. A to wciąż ta sama Norah Jones.
Za pierwszym wcieleniem szczerze mówiąc nie przepadam; to drugie bywa zdecydowanie bardziej interesujące. A zatem, czy teraz mi wierzycie, że byłoby z niej niezłe zoombie?
Muzyczny felieton Wojtka Jakubowskiego (Posłuchaj):
Więcej "Muzyki dzień po dniu" znajdziesz w zakładce MUZYKA