Rewers (****) (Posłuchaj)

Jan Pelczar | Utworzono: 12.11.2009, 08:05 | Zmodyfikowano: 13.11.2009, 09:28
A|A|A

Po triumfie „Rewersu” na festiwalu w Gdyni odtrąbiono narodziny polskiej szkoły filmowej. Moim skromnym zdaniem znów przedwcześnie. Znakomicie, że w studiu filmowym „Kadr” ponownie da się tworzyć, że robi to uzdolniony duet Borys Lankosz-Andrzej Bart. Szkoda jednak, że dla dobra polskiego kina wciąż niezauważane przechodzą wady tych filmów, które zwykliśmy cenić jako najlepsze. Nadal za dobry uznajemy zatem film, który ponad przeciętność wynoszą tylko pewne cechy. Dobry, bo polski. To zdanie definiuje naszą kinematografię. I ostatni festiwal w Gdyni tego nie zmienił. Premiera „Rewersu” w kinach może nam to uzmysłowić. Genialne są tu role aktorskie, bezbłędnie wygrał swoje pięć minut nawet Adam Woronowicz, który pojawia się w epizodzie. Przychodzi w konkury do głównej bohaterki. Agata Buzek daje cały swój talent szarej myszce, stłamszonej przez stalinowską rzeczywistość i silne charaktery dwóch pokoleń kobiet, z którymi mieszka pod jednym dachem. Miejsce Woronowicza zajmuje Marcin Dorociński ( najlepiej wypada w scenach, o których nie można napisać, bez zdradzania zbyt wielu filmowych niespodzianek ), zaczyna się dramat. Bohater Dorocińskiego pojawia się znikąd, wychodzi z zamglonej Warszawy niczym bohater pierwszego polskiego noir. Jego oczekiwania wobec bohaterki, Sabiny, szybko staną się mocno osadzone w realiach stalinowskiej Polski. Wówczas jednak na dramat, rozgrywający się w dużym mieszkaniu warszawskiej kamienicy, kamera spojrzy z perspektywy niemieckiego ekspresjonizmu. Duch wampira unosić się będzie nad bohaterami „Rewersu” aż do dnia śmierci Stalina. Wówczas w Lankoszu odzywa się genialny dokumentalista – montaż materiałów archiwalnych ze stylizowanymi zdjęciami Marcina Koszałki jest bezbłędny, mistrzowski. Kadrom operatorskiego talentu również można się długo przyglądać. Niestety, nie w całym filmie. Pojawiające się ujęcia z teraźniejszości nakręcono w sposób okrutny. Z kina wycyzelowanego, trafiamy do rzeczywistości siermiężnego off-u. Od ujęć współczesnych w „Rewersie” bolały mnie zęby. Nie sposób jednak ich zapomnieć, podobnie jak scen, które rozwiązują dramat Sabiny i jej romansu z głównym bohaterem. Im więcej postaci na ekranie, tym gorzej się dzieje. Dobrze jest dopóki oglądamy koncertowy duet Krystyna Janda-Anna Polony ( obie panie udowadniają, że potrafią zagrać wybornie i w sposób inny, niż ten, który najlepiej znamy ) lub Agatę Buzek w towarzystwie kolejnych dżentelmenów ( nie wykluczając Bronisława Wrocławskiego w roli szefa reżimowego wydawnictwa ). Konstrukcja filmu oparta jest na pojemnej metaforze monety, którą bohaterka połyka, by zabronione posiadanie złota nie wyszło na jaw. Trudno się doszukać w filmie subtelniejszej symboliki, chociaż twórcom nie brak talentu. Bart ma pisarski słuch, o czym świadczą znakomite sceny rodzinne, czy anegdotyczne. Kiedy w szarym biurze PRL-owskiego wydawnictwa dziewczyna mówi do telefonu „Poezja, słucham” sala kinowa z pewnością wybuchnie śmiechem. Lankosz ma reżyserskiego nosa, o czym świadczy dobry rytm filmu, sztukowanie prostej opowieści montażem. Sceny, którym nie pozwolono wybrzmieć, ucięto z nerwem, nie mają prawa zrazić widzów. I w tym tkwi siła „Rewersu”. Balansowaniem na linie jest już filmowa gra z konwencją. Polskie noir można uznać za twór sztuczny i wydumany, podlewanie wielu scen jazzowym brzmieniem wybijało mnie z jednego rytmu w drugi, miejscami czułem fałsz i pretensjonalność. Jeśli spojrzeć na poszczególne sekwencje osobno, nie sposób im czegokolwiek zarzucić, robią wrażenie. Marcin Dorociński obezwładniający ulicznych opryszków, Agata Buzek zapominająca o świecie na sali kinowej – takich motywów w polskich filmach brakowało. Na ile są czytelne u boku groteskowej historii o życiu w świecie kompromisów i podwójnej gry z własnym państwem ? Siłą „Rewersu” jest to, że nie potrzebuje zaznaczać wydarzeń historycznych w tle, byśmy wiedzieli o jakich czasach, o jakiej opresji mówi. Pozostaje uniwersalną historią. Borys Lankosz zdradził widzom we Wrocławiu, że chciałby ją wyświetlić w Iranie. W Polsce uniwersalny „Rewers” pokazuje, jak wygłodzone jest rodzime kino. Historia o kobietach, uwikłanych w grę z diabłem totalitaryzmu uchodzi za arcydzieło. Jej atutem jest skryta za stylizacją prostota. To opowieść porządnie skrojona, ale miejscami fastrygowana. Kiedy zajrzymy na drugą stronę medalu ?

Andrzej Bart, scenarzysta filmu i pisarz opowiada o swojej pracy przy filmie (Posłuchaj):

Andrzej Bart opowiada o długim procesie powstawania książek (Posłuchaj):

Reżyser Borys Lankosz opowiada o początkach Rewersu (Posłuchaj):

Ciąg dalszy rozmowy z reżyserem Rewersu, m.in o muzyce wykorzystanej w filmie (Posłuchaj):

REKLAMA
Dźwięki
Lankosz cz. 1
Lankosz cz. 2
Bart/Literatura
Bart/Rewews