Wygrywaj z www.radioram.pl!

Radio RAM | Utworzono: 05.02.2010, 11:03 | Zmodyfikowano: 05.02.2010, 13:34
A|A|A

KLUB STREFA WZ - Kucz/Kula - koncert promujący płytę „Sleepwalk” – pod patronatem radia RAM - 7 lutego - godz. 19.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Kucz i Kulka, swoje imię i nazwisko.

Raz na jakiś czas pojawiają się wykonawcy, którzy w niezwykle sympatyczny sposób odkurzają (dosłownie!) archaiczne brzmienia z czasów, kiedy telewizja z jednym kanałem była dobrem luksusowym, a o przenośnych, muzycznych gadżetach nikt nawet nie śnił. Pamiętacie dziewczyny z The Pipettes?

Urocze trio z Wielkiej Brytanii zaczarowało wszystkich swoimi vintage’owymi, diabelnie chwytliwymi przebojami, potem znikając gdzieś bez śladu. Z singlami dziewczyn konkurować mógłby duet Lucky Soul, gdyby ich fantastyczny kawałek "Lips Are Unhappy" przysporzył im więcej popularności.

Aktualnie obserwujemy też revival dźwięków lat 80., ale to przecież nie było znowu tak dawno. Zaskakujące jednak jest to, jak skądinąd jednowymiarowo współcześni wykonawcy traktują wielką spuściznę czasów bardzo zamierzchłych, skupiając się praktycznie tylko i wyłącznie na dziewczęcym popie z lat 60., dokonaniach legendarnego Phila Spectora czy niezapomnianych brzmieniach zespołów pokroju The Beatles czy The Beach Boys. A muzyka popularna zdaje się mieć zdecydowanie głębsze korzenie, o czym chyba nie zapomnieli polscy wykonawcy – Gaba Kulka i Konrad Kucz.

Gabrieli Kulki raczej nie trzeba bliżej przedstawiać. Nie wszyscy musieli poznać wokalistkę przy okazji płyty "Out" dwa lata temu, ale na poziomie tegorocznego "Hat, Rabbit" na jej nazwisko, chcąc, nie chcąc, natknął się prawie każdy przechodząc obok kiosku z kolorowymi magazynami, trafiając na dowolny program telewizji śniadaniowej czy włączając kilka ambitniejszych, rodzimych rozgłośni radiowych. Gaba Kulka wśród współczesnych, polskich wokalistek zyskała sobie rozgłos porównywalny z tym, który ma miejsce przy okazji każdej premiery płytowej Marysi Peszek, choć z racji talentu, songwriterskich umiejętności, kreatywności, świetnego wokalu i sympatycznej, scenicznej osobowości tym razem szum wokół polskiej wokalistki jest jak najbardziej uzasadniony.

Mniej znaną połówką duetu Kucz/Kulka jest Konrad Kucz – człowiek z ogromnym dorobkiem na polu muzyki elektronicznej, chilloutu i ambientu, trochę niesprawiedliwie w masowej świadomości funkcjonujący głównie jako jeden z członku grupy Futro. Patrząc na dyskografię Kucza, nie sposób nie zauważyć, że chyba zawsze trochę ciągnęło go do mniejszych tudzież większych eksperymentów z brzmieniami z przeszłości. Cały koncept "Sleepwalk" rozpoczął się ponoć od niewinnych eksperymentów ze starymi płytami i odgłosami zakurzonych taśm filmowych. A efekt? Jest znakomity. Album Kucza i Kulki to wspaniała wyprawa do czasów, gdy na kinowych ekranach oglądać można było fabuły takich reżyserów jak Ernst Lubitsch, Josef von Sternberg, Cecil B. DeMille, podziwiać aktorki kalibru Glorii Swanson i Mary Pickford, kiedy znakomitej rozrywki dostarczały wodewile, burleski i lekkie kabarety. To muzyka czerpiąca garściami z performance’ów Josephine Baker, piosenek Dietrich, Piaf i typowych, kawiarnianych szansonistek z czasów dwudziestolecia międzywojennego. To wspomnienie przebojów Sarah Vaughan, Nancy Sinatry, Patsy Cline, a także ich wspaniałych poprzedniczek pokroju Bessie Smith, Idy Cox, Clary Smith.

Gaba Kulka i Konrad Kucz w żadnym momencie nie przesadzają z retro stylizacją. "Sleepwalk" przeszłością jest tylko niezobowiązująco zainspirowane, delikatnie natchnione. Cała płyta stanowi przede wszystkim wyborną wariację na temat dzisiaj już nieco zapomnianych, zakurzonych brzmień. Konrad Kucz imponuje nie lada wirtuozerią i kreatywnością, gdy przychodzi do samplowania przywodzących na myśl całkiem wiekowych dźwięków, a Gaba Kulka niezwykłą, piosenkarską wrażliwością. To nie jest bowiem ta sama wokalistka, którą znamy chociażby z jej solowego krążka "Hat, Rabbit". Na "Sleepwalk" Kulka zaskakuje spokojem, dostojnością, fantastycznym wyczuciem specyficznego klimatu, nie szarżuje, nie teatralizuje żadnych wyśpiewywanych przez siebie fraz, aż trudno uwierzyć, że to naprawdę ona. Nie wiem, czy kiedykolwiek trafi nam się wydawnictwo podobne i równie udane co "Sleepwalk", więc bezwstydnie cieszmy się nim, bo naprawdę jest nad czym się "rozpływać". I nikogo, kto uznaje ten album za najlepszą, polska płytę tego roku, nie wypada oskarżać o przesadę. Co więcej, być może z tego typu opiniami sama bym się zgodziła. Kasia Wolanin

**************************************************************

ODA FIRLEJ - Selfbrush + Peter J. Birch - 6 lutego - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Selfbrush, swoje imię i nazwisko.

Koncert w ramach cyklu "Singer-Songwriting". SelFbrush (naprawdę nazywa się Vaclav Havelka) jest jednym z najlepszych czeskich songwriterów, ważną postacią tamtejszej tzw. sceny alternatywnej. Podczas koncertów są wyłącznie gitary i jego wspaniały głos. Na co dzień mieszka w Pradze, gdzie czasami występuje z zespołem Please The Trees (alternatywny rock). Tylko w 2007 roku dał ponad 50 koncertów! Grał w Czechach, ale także Francji, Niemczech, Włoszech czy... Polsce.

Występował z Faun Fables, Black Mountain i Tindersticks! Oprócz swoich utworów na koncertach wykonuje covery m.in. Devendry Banharta czy Willa Oldhama. W naszym kraju dawał koncerty jako support czeskiego zespołu Lvmen oraz na Wieczorze Songwriterów w krakowskim Klubie Pod Jaszczurami (obok Graftmanna, Marka Jałowieckiego i Romana Puchowskiego).

W sierpniu odbyła się pierwsza trasa koncertowa SelFbrusha po Polsce. Wystąpił w pięciu miastach, słuchało go łącznie około trzystu osób. Koncerty spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem publiczności. W październiku ponownie zawitał do naszego kraju. Podczas trasy przebył ponad 1400 kilometrów, aby grać w kolejnych siedmiu miejscach, z takimi artystami jak Tymon Tymański, Bajzel, Jacek Lachowicz, Jacek Kulesza czy Romek Puchowski oraz zespołami Lonely Drifter Karen i Iowa Super Soccer.

W styczniu 2009 roku przyjechał po raz pierwszy do Polski ze swoim zespołem Please The Trees. Trzy koncerty pięcioosobowego projektu ponownie spotkały się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem słuchaczy i właścicieli lokali, w których grała kapela. Lista inspiracji SelFbrusha jest długa. Są na niej m.in. Tom Waits, Sonic Youth, Sparklehorse czy wspomniani Will Oldham i Devendra Banhart. Peter J. Birch Ten 18-latek może wiele namieszać na polskiej scenie.

Nazywa się Piotr Jan Brzeziński. Urodzony w Brzegu Dolnym, zamieszkały i komponujący w Wołowie. Jego muzyka obraca się wokół akustycznego indie folku. Na twórczość Piotrka wielki wpływ mają tacy artyści jak Damien Rice, Owen, Rocky Votolato czy José González. Peter J. Birch jest bardzo młodym artystą, jak na razie bez żadnego dorobku. Swoje kompozycje planuje nagrać w niedalekiej przyszłości. Obecnie bardziej skupia się na grze na bębnach w wołowskiej emo kapeli More Than Three, z którą od czasu do czasu występuje w różnych klubach na terenie całego kraju. Dotychczas Peter J Birch dał raptem trzy koncerty, ale już zdążył wystąpić u boku zespołów Iowa Super Soccer, Twilite, Let The Boy Decide, a także SelFbrusha, ET Tumasona czy Romka Puchowskiego.

(Bilety: 15 / 20 pln | do kupienia: www.ticketpro.pl, www.eventim.pl oraz przed koncertem )

***********************************************************

ODA FIRLEJ - Vein - 11 lutego - godz. 20.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Vein, swoje imię i nazwisko.

VEIN to jazzowe trio ze Szwajcarii wykorzystujące fortepian, kontrabas i perkusję. Twórczość muzyków inspirowana jest tradycją, ale nie brakuje tu nowatorskich pomysłów i eksperymentów choćby z elektroniką. Ich kompozycje są żywe, przestrzenne i pełne energii, choć zdarzają się utwory spokojniejsze, podszyte nostalgią.

Trio tworzy dwóch braci, Florian i Michael Arbenz oraz Thomas Lähns. Artyści współpracowali z wieloma uznanymi muzykami międzynarodowej sceny jazzowej, m.in. z nowojorskim saksofonistą Gregiem Osby, austriackim muzykiem jazzowym Wolfgangiem Puschnigiem czy kalifornijskim trębaczem Glennem Ferris. Michael Arbenz, w ciągu kilku ostatnich lat, działał jako lider wielu zespołów, koncertując i nagrywając w kilku krajach Europy. Spośród uznanych na świecie muzyków, z jakimi dane było mu współpracować znaleźli się m.in: Greg Osby, Wolfgang Puschnig, Glenn Ferris, Muneer B. Fennell, Kent Carter, Matthieu Michel czy Marc Johnson. Dał się również poznać jako muzyk klasyczny, grając z Pierrem Boulezem, Paulem Sacherem, Jürgiem Wyttenbachem, Ensemble Contrechamps czy Hansem Zehnderem.

Mając 13 lat, Thomas Lähns zaczął pobierać lekcje gry na basie u Tibora Elekesa. W 2001 roku rozpoczął studia na Akademii Muzycznej w Bazylei, gdzie doskonalił grę na kontrabasie pod okiem Wolfganga Güttlera i Botonda Kostyaka. Jako muzyk jazzowy grał ze znanymi artystami takimi jak Greg Osby, Glenn Ferris czy Wolfgang Puschnig. Jako klasyk pracował w orkiestrach prowadzonych przez takie sławy jak Heinz Hollinger czy Peter Eötvös. Florian Arbenz koncertował i nagrywał z Kirkiem Lightseyem, Gregiem Osbym, Glennem Ferrisem, Wolfgangiem Puschnigiem, Bennie`m Maupinem, Matthieu Michelem czy Claudio Pontiggia. W przestrzeni muzyki klasycznej pracował jako perkusista na licznych festiwalach z Heinzem Holligerem, Kentem Nagano i Paulem Sacherem. Występował też na solowych koncertach w Europie i w Południowej Ameryce. W 2000 roku otrzymał Europejską Nagrodę Kultury za zaangażowanie w jazz i muzykę klasyczną.

Skład: Michael Arbenz fortepian; Thomas Lähns bass ; Florian Arbenz perkusja.

Więcej na: www.vein.ch

(bilety: 20 / 25 pln | do kupienia: www.ticketpro.pl, www.eventim.pl oraz przed koncertem)

*****************************************************

TEATR WSPÓLCZESNY scena na strychu - Cafe Panika - 5 lutego - godz. 19.00. Jeśli chcesz zdobyć podwójne zaproszenie wyślij sms-a pod numer 71160 w treści wpisz: RAM, Cafe Panika, swoje imię i nazwisko.

Cafe Panika - Rewia paniczna z songami. Scenariusz na podstawie tekstów Rolanda Topora, Jeana-Michela Ribesa, Georgesa Wolińskiego, Georgesa Ribbemonta-Dessagnesa, wierszy i piosenek Paula Eluarda, Joachima Ringelnatza, Rolanda Topora, Friedricha Hollaendra, Wiesława Dymnego, Andrzeja Bursy, Mikołaja Olejnikowa, Rudolfa Schroedera oraz fragmentów dramatycznych Łukasza Czuja.

"W Cafe Panika zwykle nie pije się kawy. W niewielkiej paryskiej kawiarence czasem podaje się alkohol i ściera niewidoczny kurz ze stolików i baru. Tam mają ofertę niekawiarnianą - serwują pożądanie, namiętność, seks, sen i śmierć. W Cafe Panika jest niezwykle. W Cafe Panika nie ma nieciekawych postaci i nie ma złych aktorów. (...) Każdy sceniczny obraz puentowany jest piosenką, niektóre zapełnione są wyłącznie piosenkami. O wszystkim - o miłości, życiu, wolności i poszukiwaniu. Mieszają się z krótkimi, błyskotliwymi dialogami, znakomicie budując klimat marzeń sennych, ekstazy, urojeń i absurdu. (....)" (Ilona Niebał, "Teatr")

*****************************************************************

REKLAMA