Poznać i zrozumieć konia
fot. arch. prywatne
Bomba w górę na Partynicach to początek sezonu na Wrocławskim Torze Wyścigów Konnych. To także doskonały moment do lepszego poznania tych pięknych zwierząt, które od najdawniejszych czasów służyły człowiekowi.
Czy znamy je dobrze? Czy tylko z obrazków? Czy rozumiemy czy tylko tresujemy? Dlaczego koń pomocy szuka właśnie u człowieka?
Odpowiedzi na te pytania poszukiwał i rozwiązania odkrywał Jerzy Sawka.
Dziennikarz, zaklinacz koni, dyrektor Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych przy Sobotniej kawie toczył opowieści m.in. o wsiadaniu na konia z płotu, o włóczędze wierzchem przez góry Montany i ujarzmianiu najdzikszych koni.
"Z końmi mam do czynienia od dziecka. Z bratem Henrykiem, dziś znanym rysownikiem satyrycznym, mieliśmy własnego wierzchowca i na nim uczyliśmy się sztuki jeździeckiej. Od lat 90. hodowałem własne konie. Na folblucie o imieniu Czar przygotowywałem moją bratanicę Karolinę do roli Nel w „Pustyni i w puszczy”. Miałem jedne z pierwszych w kraju quarter horse. Przez lata moim podstawowym wierzchowcem był Damar, koń Bohuna w „Ogniem i Mieczem”.Próbowałem wszystkich dyscyplin jeździeckich: skoków, ujeżdżenia, WKKW, jazdy na koniach wyścigowych, powożenia, eksperymentowałem z polo. Byłem pierwszym Polakiem, który pod Wiedniem brał kursy u Tomasa Barty, trenera tworzącego podwaliny westernu w Polsce. Ale moją największą pasją od ponad trzydziestu lat są włóczęgi wierzchem." - czytamy na blogu Jerzego Sawki
Przy Sobotniej kawie mogliśmy posłuchać:
Końskie uszy i oczy - nie lekceważmy zmysłów
Henryk i Jerzy, bracia dwaj - rysujący konie
Polonistyka we Wrocławiu - kowbojskie podróże
Z końskiego grzbietu - góry Montany
W Argentynie - bycie gaucho cieszy
Zaklinacz koni - ujarzmianie folbluta Sang Janga
Więcej o historii Sang Janga, innych koniach, metodach naturalnych i niezwykłych efektach treningów prowadzonych przez Jerzego Sawkę na stronie: jerzysawka.com