Sekundniki czy ITS?
Zamontowane kilka lat temu we Wrocławiu sekundniki, czyli wyświetlacze czasu jaki pozostał do zmiany świateł, cieszą się wciąż wielką popularnością. Lubi je także pani Milena, która regularnie pokonuje ulice zarówno w centrum miasta jak i w innych dzielnicach. - O! 28 sekund, jedziemy, nikt nie stoi, nikt na siebie nie trąbi, wszyscy jadą. Widzę z daleka, że czerwone światło będzie trwało jeszcze przez 72 sekundy więc powolutku podjeżdżam do świateł, nie spieszę się.
Po miastach, których ulice nigdy ich nie widziały sekundników, do dziś krążą legendy o ich cudownym działaniu. Teraz jest na to dowód. Portal korkowo.pl przebadał średnią prędkość z jaką jeżdżą samochodu w trzech miastach, w których jest ITS, czyli inteligentny system transportu. We Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie. Eksperci sprawdzili także, jak się jeździ w dzielnicach gdzie nie ma tego systemu, a tylko we Wrocławiu są sekundniki. W raporcie czytamy:
"Na obszarze działania ITS, czyli w promieniu do pięciu kilometrów od centrum prędkość poruszania się samochodów we wszystkich badanych miastach jest podobna. W ścisłym centrum ok. 30 km/h. Natomiast w rejonach, których nie obejmuje ten system, ale we Wrocławiu są wyświetlacze czasu, stolica Dolnego Śląska zdecydowanie prowadzi. Jeździmy tam nawet 7 km/h szybciej niż w Krakowie i Poznaniu"
Tak władze miasta reklamowały sekundniki w kwietniu 2011 roku:
Badanie być może nie uwzględniło wszystkich zmiennych jednak daje do myślenia. Bo wrocławskie sekundniki wyraźnie robią różnicę. Do wniosków wyciąganych przez portal korkowo.pl przychyla się Wojciech Kurzyjamski, z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia: - Nie przyspieszamy na siłę, jest to też bezpieczniejsze, przejeżdżamy płynnie przez skrzyżowanie. Kiedy jest ITS i nie ma sekundników, cały czas trzeba patrzeć, czy już się nie świeci żółte, a jak się zaświeci, to nie każdy od razu ruszy tak szybko i ta przepustowość spada.
ITS w listopadzie 2013 roku dopiero się uczył...
Miasto w ciągu dwóch lat zamontowało prawie 120 wyświetlaczy czasu, na których montaż i obsługę wydało ponad 350 tysięcy złotych. Jednak gdy rozpoczęto w centrum wdrażanie systemu ITS, część sekundników zniknęła. Kierowcy nie kryją oburzenia: - Jak najbardziej żal, bo jednak się lepiej jechało z tym. No, ale też jeździłem trochę po Wrocławiu, zanim założyli te całe liczniki. Myślę, że bardziej było miasto zakorkowane i gorzej się jechało. Upłynniło ruch po prostu.
W czerwcu 2014 roku uczył się nadal...
- Żaden sekundnik nie zalega w naszym magazynie. Wszystkie są przewieszone w inne miejsca - mówi Ewa Mazur, rzeczniczka Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, która nie wierzy w magiczną moc sekundników.
Ewa Mazur, ZDiUM: - Absolutnie nie można traktować tych sekundników kołowych jako urządzeń, które poprawiają płynność ruchu czy wręcz przyspieszają przejazd na danym odcinku drogi, absolutnie nie.
Ewa Mazur rozumie jednak przyzwyczajenia kierowców. Wyświetlacze czasu musiały być jednak zlikwidowane ze skrzyżowań, na których światła działają w systemie akomodacyjnym, czyli w zmiennym rytmie, np. zależnym od pojazdów komunikacji miejskiej. Ryszard Kowalski, taksówkarz z kilkudziesięcioletnim stażem, wie jednak swoje: - Nie wiem, czemu to likwidują. Ktoś za to pieniądze wziął. Przecież tego szewc nie robił.
Błażej Trzcinowicz, kierownik projektu ITS w magistracie: - To sobie wyobraźmy, co ten sekundnik by wyświetlał. Na przykład byłaby sekwencja taka: 6, 5, 4... ale następne byłoby 16,15,14... Byłoby to bardziej zaburzenie naszej decyzyjności jako kierowców, niż sprzyjanie temu, żeby upłynniać ruch.
Zdaniem Trzcinowicza połączenie dwóch systemów nie ma sensu i byłoby niebezpieczne, ale kolejne wyświetlacze nie będą już zdejmowane. W najbliższym czasie rozbuduje się za to ITS. Miasto dostało pieniądze na ponad sto tablic, które na przystankach tramwajowych wyświetlą realny czas przyjazdu pojazdu. Magistrat zamontuje także 10 czujników hałasu, które również dostarczą dodatkowych informacji o trudnieniach. Jednak realne korzyści z ITS widać już teraz - dodaje Trzcinowicz: - Wakacyjne rozkłady jazdy konsumowały już pierwsze takie oszczędności, które już ITS przynosił. Na przykład w skali całej linii, która jedzie od pętli do pętli powiedzmy 48 minut, teraz jest na 42-40 minut.
Gorzej z kierowcami, którzy ustępując przejazdu tramwajom wpatrują, albo raczej wpatrywali się w magiczne sekundniki. Wtedy jest za to czas na refleksje i własne spostrzeżenia...