O filmach wie prawie wszystko (ROZMOWA)
Zdjęcia z archiwum Jakuba Walczaka
Podczas tegorocznego, telewizyjnego Wielkiego Testu o Polskim Filmie rywalizacja była zacięta. Swoją wiedzą popisywali się aktorzy, celebryci, specjaliści z różnych dziedzin. W telewizyjnym studiu wśród tych, którzy wiedzieli najwięcej znaleźli się laureaci: psycholog Maria Rotkiel i aktor Antoni Królikowski. Była też para Grażyna Wolszczak - Cezary Harasimowicz. Ale tak naprawdę walka toczyła się w internecie, gdzie test rozwiązywali widzowie. Tu bezkonkurencyjny okazał się Jakub Walczak z Jelcza-Laskowic. To on został zwycięzcą i to on wygrał 20 tysięcy złotych.
To pierwszy pana występ w takim telewizyjnym quizie?
Mam żyłkę konkursowicza. Występowałem w dwóch edycjach telewizyjnego teleturnieju "1 z 10". W jednym z nich udało mi się nawet dotrzeć do finału, w którym zająłem trzecie miejsce.
Oglądałem wcześniejsze Wielkie Testy w TVP o tematyce historycznej czy ekonomicznej, ale nie czułem się na tyle mocny w tych dziedzinach, by wziąć udział w rywalizacji. Rozwiązywałem je natomiast sam przed telewizorem. Gdy pojawił się pierwszy quiz wiedzy filmowej uznałem, że jest to mój temat i zdecydowałem się wystartować. Wtedy jednak się nie udało, bo popełniłem jeden błąd.
Nie pamiętam już nawet przy jakim pytaniu, ale przekreśliło to szansę na zwycięstwo. Za drugim razem o konkursie dowiedziałem się dosyć przypadkowo, bo na godzinę przed jego rozpoczęciem. A ponieważ nie miałem nic ciekawszego do roboty, to postanowiłem spróbować po raz kolejny. Miło się zaskoczyłem tym, że udało mi się odpowiedzieć na wszystkie pytania w najkrótszym czasie, co w efekcie dało mi wygraną.
Nad którym pytaniem najdłużej musiał się pan zastanawiać?
To było pytanie o to, jak długo kręcono film "Miasto 44". Było to pytanie o tyle zaskakujące, że nie do końca sprawdzało wiedzę stricte filmową. Trzeba było zatem zaufać trochę intuicji i dedukcji. Udało mi się na szczęście poprawnie strzelić. Trochę musiałem się także zastanowić nad pytaniem związanym z moim ulubionym filmem "Hydrozagadka". Chodziło o to przed jakim kataklizmem główny bohater As broni Warszawy: przed powodzią czy niedoborem wody? Oglądałem ten film 20 razy, a tu nagle zacząłem się zastanawiać, czy aby nie była to powódź. I sam złapałem się na tym, że powinno to być takie oczywiste, a jednak nie było...
"Hydrozagadka" to najczęściej oglądany przez pana film, czy jakiś inny także zdarzyło się obejrzeć ponad 20 razy?
Konkurencja na tym polu jest spora. Na pewno równie często oglądałem "Rejs" i "Misia" a także filmy Andrzeja Kondratiuka. Nie jestem jeszcze szczególnie stary, mam dopiero 30 lat, ale bardzo chętnie wracam do tzw. filmów kultowych z lat 70. Co nie oznacza wcale, że we współczesnym naszym kinie nie widzę niczego interesującego. Częściej jednak oglądam polskie filmy sprzed trzech dekad.
To tylko hobby, czy także część obowiązków zawodowych?
Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie miałem m.in. zajęcia z filmoznawstwa, ale zawsze traktowałem oglądanie filmów przede wszystkim jako przyjemność i hobby. Nigdy zawodowo, czy półzawodowo się tym nie zajmowałem.
A czym na co dzień się pan zajmuje?
Ukończyłem studia dziennikarskie na specjalizacji PR. Trochę pracowałem jako piarowiec, trochę jako dziennikarz. A obecnie działam w marketingu. Od 5 lat pracuję w jednej z wrocławskich porównywarek cenowych.
Pieniądze z nagrody już wpłynęły na konto?
Dostałem właśnie dzisiaj oficjalnego maila od organizatorów quizu w tej sprawie. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa, ale mam nadzieję, że lada dzień te pieniądze do mnie dotrą. Jak już je zobaczę na swoim koncie to dopiero wtedy zacznę się cieszyć i uwierzę, że naprawdę udało mi się wygrać ten konkurs.
Pomysły jak spożytkować nagrodę?
Nie mam jakichś większych planów. Myślę, że trochę popodróżuję z moją dziewczyną. I na pewno też kupię sobie karnety na American Film Festiwal, który już niebawem rozpocznie się we Wrocławiu.
Własnego kina nie planuje pan otworzyć?
Nie. Za duża konkurencja... (śmiech). Wolę nadal czerpać z kina i filmów przyjemność, a nie martwić się prowadzeniem biznesu, bo na pewno nie jest to proste, łatwe i przyjemne.