Mieszkańcy bloku mają spłacać długi dewelopera?
fot. scx.hu
- Potwornie się wystraszyłam, bo nikt takich pism nie lubi dostawać. Nie miałam pojęcia o co właściwie chodzi, a że jestem chora na serce, to tym gorzej na to zareagowałam. Okazało się, że mam dług 30 tys. zł wobec pana, którego nigdy na oczy nie widziałam - opowiada nam właścicielka jednego z mieszkań w bloku przy ulicy Kaszubskiej we Wrocławiu, która napisała do naszej redakcji na adres [email protected]. Na jej prośbę zmieniliśmy głos, ale problem dotyczy wszystkich mieszkańców bloku wybudowanego przez GANTA, czyli ponad stu rodzin. Dłużnikiem jest deweloper, ale pismo trafiło do osób fizycznych mimo, że mają akty notarialne.
- To udowadnianie, że człowiek nie jest jeleniem - irytuje się Maciej Molczyk, właściciel kawalerki, który długu wobec GANTA nie ma, ale pismo także otrzymał. Komornik działał w imieniu sądu na zlecenie jednego z podwykonawców dewelopera, bo ten nie zapłacił mu za wykonane prace. A w związku z tym, że GANT jest bankrutem, komornik szuka wierzytelności u osób, które w feralnym bloku kupił mieszkania. Maciej Molczyk, bojąc się konsekwencji, skorzystał z porady prawnej, oczywiście płatnej. - Prawnik doradził mi, że jednak dobrze byłoby napisać do komornika krótkie pismo i wyjaśnić, że nie jestem dłużnikiem – mówi Maciej Molczyk.
- Moim zdaniem to skandal, naciąganie ludzi. A nuż ktoś się wystraszy i zapłaci? A nuż ktoś nie pójdzie do prawnika, minie termin 7 dni do kiedy musiał wysłać pismo, że nie jest dłużnikiem Ganta. To jest ściąganie od bogu ducha winnych mieszkańców pieniądze – mówi właścicielka jednego z mieszkań.
Więc szukamy autora tego pisma. Dokument wyszedł z wrocławskiej Kancelarii Komorniczej Roberta Kapicy. – Mam dać ogłoszenie prasowe, że proszę mieszkańców budynku, którzy są winni pieniądze, żeby je wysłali. To nie na tym polega – mówi komornik, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczy, że wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem, bo nawet akt notarialny nie zamyka tematu ewentualnych długów wobec GANTA. Ewentualnych, bo komornik nie wie kto i czy jest winny pieniądze deweloperowi. Ale zająć wierzytelności może.
- Żeby uzyskać nawet najmniejszą nawet kwotę pieniężną na zaspokojenie wierzyciela. Organ egzekucyjny na podstawie klauzuli wykonalności jest uprawniony do żądania wyjaśnień – mówi Robert Kapica.
Jacek Urbański z kancelarii prawnej DCW przyznaje, że wszystko przebiegło zgodnie z prawem. Jednocześnie zaznacza, że w takiej sytuacji, gdy dokument o zajęciu wierzytelności ma trafić do właścicieli mieszkań a nie do firm, a prawdopodobieństwo długu jest bardzo niewielkie, komornik mógł zachować się zupełnie inaczej.
Tym bardziej, w świetle ostatnich wydarzeń, których antybohaterami byli komornicy. Kilka tygodni temu asesor komornika zabrał przez pomyłkę niewinnemu rolnikowi ciągnik i sprzedał, zanim sąd rozpatrzył skargę. Tak sprawę oceniał karnista Piotr Kruszyński: - Działania komornika były jawnym naruszeniem prawa. Tam się nic nie zgadzało. Nazwisko się nie zgadzało, adres się nie zgadzał, więc to są działania łamiące prawo, żeby nie powiedzieć przestępcze – mówi Piotr Kruszyński
Z kolei komornik ze Zgorzelca zabrał wszystkie pieniądze mieszkance Bolesławca, samotnie wychowującej trójkę dzieci. Zabrał, choć nie miał do tego prawa.