Muszą pozbyć się psów, by liczyć na pomoc MOPS-u
toz.wroclaw.pl
Posłuchaj całego materiału:
- Ja to odebrałam, że jeśli będą zwierzęta jakiekolwiek w domu, to nikt mi nie pomoże w poprawieniu warunków mieszkaniowych dla mnie i dla dzieci. Jest tu potwornie zimno, działa tylko ogrzewanie elektryczne, a ogrzać mieszkanie jest potwornie ciężko, bo okna i drzwi są nieszczelne – mówi Karolina Halicka.
Miron Chmielewski, z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumaczy, ze musiał zabrać zwierzęta, bo MOPS dał mu do zrozumienia, że bez tego rodzina nie ma szansy na lepszy lokal socjalny.
- Mnie to przeraziło, ponieważ tak naprawdę te zwierzęta nie stanowiły zagrożenia ani dla rodziny, ani dla otoczenia. Rodzina przeszła ciężkie chwile w swoim życiu i te psy stanowiły niejako odskocznie od problemów życiowych. Zapewniały poczucie bezpieczeństwa i opieki – mówi Miron Chmielewski.
Danuta Szczepanik, dyrektor MOPS-u przyznaje, że być może forma była zła, jednak cel słuszny - poprawa warunków życia rodziny.
- Może to się trochę nieszczęśliwie zbiegło, ponieważ ten akt agresji nastąpił też w ostatnim czasie. Nie będziemy robić nic wbrew jej woli, ona musi sama dojrzeć i sama wybrać swoją drogę. Postaramy się oczywiście pomóc, żeby warunki były w miarę godne – mówi Danuta Szczepanik.
MOPS ustalił już z matką, że do domu wróci także jeden z ukochanych psiaków.
Burmistrz Oleśnicy w rozmowie z Radiem Wrocław obiecał, że postara się znaleźć lepsze mieszkanie socjalne dla Karoliny Halickiej i jej dzieci.
Ale Miron Chmielewski nie zamierza czekać. Wspólnie z Radiem Wrocław rozpoczął zbiórkę rzeczy, które przywrócą normalność w domu pełnym miłości.
- Jest potrzebna lodówka i jakiś telewizor, jednak najważniejsze są takie podstawowe rzeczy, czyli chemia, ubrania i pościele - wymienia Miron Chmielewski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Więcej informacji: TUTAJ
Kontakt do TOZ Wrocław: 518 75 66 65