Marsz pamięci "Żołnierzy Niezłomnych" przeszedł ulicami Wrocławia
zdjęcia: Andrzej Owczarek
Zebrani nieśli portrety "Lalka", "Młota", "Inki", a także transparenty. Pochód wyruszył z wrocławskiego Rynku, by przejść przez Kazimierza Wielkiego, Krupniczą, Podwalem aż do placu przed Narodowym Forum Muzyki, gdzie stała scena. Wszyscy przyszli dziś po to, by przypomnieć o tych, o których starano się zapomnieć przez dziesiątki lat:
- To jest część naszej historii. Część, którą warto wspominać. Żołnierze, którzy nie godzili się na ten ład, który miał zapanować, walczyli do końca. Zostali wyklęci przez system komunistyczny, aparat państwowy, który powinien docenić ich starania, nie doceniał ich. Wręcz przeciwnie - ulegali oni represjom - tłumaczyli uczestnicy marszu.
Rozmachem przedsięwzięcia zaskoczeni byli zagraniczni turyści, którzy widzieli pochód w Rynku.
- Pierwszy raz widzę taki rodzaj świętowania i to w związku z historią. Moim zdaniem, np. we Włoszech, trochę zapomnieliśmy o tym jak pamiętać o takich wydarzeniach. A zapominać o własnej kulturze nigdy nie jest dobrze. Dobrze jest pamiętać - mówi zagraniczny turysta.
Ostatni Żołnierz Wyklęty: Józef Franczak, pseudonim Lalek, zginął w 1963 roku z rąk władz komunistycznych, po kilku latach ukrywania się. Święto pamięci poległych partyzantów obchodzone jest od 6 lat.
Orlik, Warszyc, Łupaszka, Zapora, Inka, Ogień, to tylko kilka nazwisk z pośród tysięcy Żołnierzy Wyklętych zamordowanych podczas powojennej walki z władzą komunistyczną.
W czasach komunizmu, propaganda państwowa nazywała partyzantów "bandami reakcyjnego podziemia". Wielu z nich po upadku Muru Berlińskiego otrzymało pośmiertnie najwyższe odznaczenia państwowe. Pierwsi z rąk Lecha Wałęsy, a kolejni od Lecha Kaczyńskiego.
Posłuchaj piosenki autorstwa Czesława Kałkusińskiego, pseudonim Czechura: