Elvis Presley we wspomnieniach polskich fanów
fot. prywatne archiwum Moniki Jaworskiej
16 sierpnia 1977 roku światem wstrząsnęła wiadomość o nagłej śmierci Elvisa Presleya, miał przecież zaledwie 42 lata. O fenomenalnym królu rock'n'rolla w różnych aspektach powiedziano i napisano niemal wszystko. Tak było i jest na świecie, tymczasem polscy fani Presleya nigdy nie mieli łatwo - najpierw żelazna kurtyna i naturalnie brak dostępu do tego, po co z łatwością sięgali ludzie na zachód od muru berlińskiego. Dodatkowo nieszczęśliwy wybór, aby pierwszą przetłumaczoną na język polski biografią piosenkarza była skandalizująca i oprotestowana książka autorstwa Alberta Goldmana (tego samego, który nie zyskał sobie przychylności czytelników biografii Johna Lennona) - pisarz nie krył niechęci do bohatera swojej książki i skupił się na tym, by pomniejszyć jego sukcesy oraz pisać wprost, że był to sprytnie wykreowany pozbawiony talentu szaleniec. W kontrapunkcie znalazł się rozdział książki "Asfaltowy saloon" Waldemara Łysiaka, pisarz akurat w sierpniu 1977 roku odbywał podróż po Ameryce i usłyszawszy w radiu wiadomość o śmierci Elvisa - czym prędzej udał się do Memphis TN. Tam, będąc naocznym świadkiem histerii jaka opanowała miasto i świat pogrążony w żałobie, napisał pełną emocji i wzruszającą opowieść o chłopaku z południa Stanów, który został królem muzyki. Kilka lat póżniej w 1986 roku doczekaliśmy się pierwszej polskiej biografii Elvisa Presleya autorstwa Leszka C. Strzeszewskiego pt. "Elvis", którą do dziś polscy fani uważają za swoją lekturę obowiązkową. Najczęściej cytowaną przez polskie media była jednak niesprawiedliwa i pełna faktów wyssanych z palca książka Goldmana.
Jak to się stało, że mimo niewielkiej dostępności informacji o piosenkarzu oraz jego nagrań ma on również w Polsce swoich zagorzałych fanów? Ludzi, którzy nie kierując się krzywdzącymi stereotypami, fatalnymi uproszczeniami i nikłą znajomością dokonań muzycznych - są wręcz prawdziwymi skarbnicami wiedzy. To wierni głosiciele wszystkiego co najlepsze o ich idolu i jego wspaniałej spuściźnie, jaką po sobie pozostawił. Elvis Presley - największa ikona muzyki XX wieku, ten, który inspirował wszystkich, którzy po nim nastąpili. Już za życia chodząca legenda, wspaniały, momentami ekscentryczny, a równocześnie szczery, dobroduszny, szalenie miły i dowcipny człowiek. Obdarzony niesamowitym głosem i charyzmą, kochający i do końca oddany swoim fanom. To pewnie dlatego dzień po śmierci Elvisa był dniem, w którym sprzedano w USA najwięcej kwiatów w historii. Co roku na terenie Graceland (jego posiadłości zamienionej w muzeum) organizowany jest Elvis Week, w tym roku w dniach 11-19 sierpnia - jest to seria wydarzeń, koncertów, spotkań i oczywiście całonocnego czuwania z zapalonymi świecami w wigilię 16 sierpnia.
Również w Polsce organizowane są spotkania i uroczystości związane z 40. rocznicą, m.in.:
- w Poznaniu (15-16 sierpnia) - patrz plakaty w galerii zdjęć,
- w Krakowie (16 i 19 sierpnia oraz 1 października)
- w Rzeszowie (26-27 sierpnia) - szczegóły TUTAJ,
a 7 czerwca 2018 roku wielkie wydarzenie, które polecam każdemu – Elvis In Concert w krakowskiej Tauron Arenie, o którym przeczytacie TUTAJ.
Czy po tylu latach od śmierci legendarnego piosenkarza można jasno powiedzieć, na czym polega jego fenomen? A może nie trzeba szukać odpowiedzi na to pytanie - a wystarczy cieszyć się jego głosem i muzyką? Sceptykom niech zostaną statystyki, rekordy, czy fakty, z którymi trudno polemizować - jak choćby ten, że Presley wciąż jest na szczycie najlepiej zarabiających artystów. Nadal świetnie sprzedają się jego płyty (w Polsce głównie dostępne w Internecie - rzadko w sklepach muzycznych...), a tegoroczna europejska trasa koncertowa z oryginalnymi wykonaniami jego największych przebojów (kiedy publiczność ogląda śpiewającego Elvisa na ogromnych ekranach, a na scenie gra na żywo orkiestra symfoniczna i śpiewają chórki) - była wyprzedana.
Posłuchajcie rozmów z polskimi wielbicielami króla rock'n'rolla, a poczujecie bluesa. Nagrania powstały w Bydgoszczy 16 kwietnia 2016 roku podczas spotkania zorganizowanego przez Toruńsko-bydgoski fan club Elvisa Presleya "His Hand In Mine". Notabene, to właśnie w Bydgoszczy powstał pierwszy polski fan club Presleya. Pojechałam tam po raz pierwszy w 2012 roku, żeby uczcić 35. rocznicę śmierci Elvisa. Odkryłam wtedy, jak wiele radości daje przebywanie z ludźmi, którzy dzielą twoje pasje, wymieniają się wiedzą, spostrzeżeniami, są pozytywnie zakręceni i merytoryczni i którym nie musisz tłumaczyć pewnych oczywistości.
Oto szczere niezobowiązujące rozmowy fanów o ich ukochanym artyście. Każda inna, każda ważna i każda odsłaniająca nam część prawdy o tym, jak Elvis Presley i jego muzyka działa na ludzi. Ludzi z różnych środowisk, o różnym wykształceniu i różnych poglądach, te różnice nie mają jednak znaczenia, gdy łączy ich jedno - miłość do Elvisa. Bo choć 40 lat temu świat pogrążył się w smutku po stracie wspaniałego artysty, ten do dziś daje radość kolejnym pokoleniom słuchaczy. Zapraszam na nasze opowieści o Elvisie i mam nadzieję na spotkania na trasie Elvisowych wydarzeń tego lata i w przyszłości – Monika Jaworska.
Adam Słupczewski, stolarz z Torunia, marzy o całej dyskografii Elvisa Presleya, ma już połowę:
Jarosław Panfil - uwielbia śpiewać, jego interpretacje są pełne dramatyzmu, w telewizyjnym programie otrzymał pochwały z ust Kory. W życiu wiele przeszedł, ma w sobie pokorę i pewien rodzaj delikatności, ale to silny facet i wie, co jest dobre:
Remigiusz Cwojdziński - niezwykle sympatyczny farmacueta z Poznania, fan, kolekcjoner, pasjonat, cichy, skromny, małomówny... do momentu, kiedy nie zapytasz go o Elvisa:
Leszek Kuchciński - najbardziej medialny fan z Torunia. Kocha Elvisa i karate. Niestrudzony głosiciel dobrego słowa o Elvisie Presleyu. Szczery, otwarty i serdeczny, zawsze chętny do pomocy:
Kobiety mają głos! Marlena, niezwykle wrażliwa i zakochana w Elvisie, choć w szczęśliwym związku z mężem Jarkiem (fanem Shakina Stevensa) - na początku nagrania opowiadamy o wystawie pamiątek przywiezionych z Graceland do Londynu w arenie O2 oraz szykujemy się na londyński koncert The Wonder Of You - na który mi się udało dolecieć z Wrocławia, a Bydgoszcz jednak nie miała szczęścia - opóźniony lot i impreza stracona- spotkałyśmy się na tym koncercie pół roku później... w Berlinie:
Anna Wirzchowska przesympatyczna, uśmiechnięta blondynka, która już namawia swojego małego synka do słuchania Elvisa:
Jacek Dymek - śpiewający strongmen z pomorskiego, normalnie strach się bać, a wystarczy zacząć rozmowę o Elvisie: miły, serdeczny, uśmiechnięty, muchy by nie skrzywdził: