Walentynkowy biznes
fot. pixabay (zdjęcie ilustracyjne)
Klienci nie maja wątpliwości, że handlowcy i restauratorzy dziś zacierają ręce, a Ci sami przyznają, że walentynki to dla nich jeden z nielicznych dni w roku, kiedy obroty są tak duże:
- Dla nas restauratorów super, mnóstwo ludzi rezerwuje stoliki wychodzimy na przeciw klientom - nawet mamy w tej chwili zastawy w kształcie serduszek, dla zakochanych W styczniu jest taki zastój troszkę, a opłaty trzeba porobić, więc jak możemy sprzedać więcej to jesteśmy zadowoleni.
Walentynki dla handlowców i restauratorów to prawdziwa kura znosząca złote jaja. Panowie już od samego rana ustawiają się w kolejkach po kwiaty, a panie w galeriach handlowych wybierają upominki. Wszystko po to, by zaskoczyć ukochaną osobę rodem z hollywoodzkich filmów:
- Głównie chodzi o kolacje wieczorem, żeby była. Kwiaty są obowiązkowe i jakaś bombonierka do tego by się przydała. A wszystko wiadomo w takie dni zachęca pomarańczowymi cenami. Chodzi o to żeby od ludzi wyciągnąć pieniądze. Myślę, że dużą rolę tu odgrywa marketing. Podobnie halloween się sprzedaje, jest bardzo medialne.
Klienci choć są świadomi marketingowych chwytów, przyznają, że obchodzą walentynki, bo to zwyczajnie przyjemne i pozytywne święto. I niejedyne zapożyczone, które cieszy się takim zainteresowaniem. Wpadamy w szał zakupów na halloween i odwiedzamy puby w Dzień św. Patryka.