Zagłębie grało do końca i wygrało derby ze Śląskiem
fot. zaglebie.com
Obie drużyny nie mogły w piątek zagrać w optymalnym składzie. W Zagłębiu zabrakło m.in. Sasa Balica, Filipa Starzyńskiego oraz Lorenco Simica, który nabawił się urazu na przedmeczowej rozgrzewce. W Śląsku nie zagrali m.in. Matus Putnocky, Piotr Celeban i Lubambo Musonda.
Spotkanie rozpoczęło się obiecująco, bo nie minęły trzy minuty, a oba zespoły miały po jednej idealnej sytuacji bramkowej. Najpierw po błędzie obrońców Zagłębia w znalazł się w takowej Krzysztof Mączyński, lecz trafił w Dominika Hładuna. Gospodarze wyprowadzili kontratak i sam przed Michałem Szromnikiem był Dejan Drazic. Bramkarz Śląska po jego uderzeniu odbił piłkę nogą, dopadł do niej Samuel Mraz i z kilku metrów strzelił w trybuny.
Kilkadziesiąt sekund później Drazic popisał się fenomenalnym podaniem do Patryka Szysza, który miał przed sobą już tylko Szromnika. Skrzydłowy Zagłębia przymierzył, lecz bramkarz Śląska znowu okazał się lepszy.
W kolejnych fragmentach gry nadal obie drużyny starały się grać do przodu i na boisku wiele się działo. Bardziej konkretni w swoich akcjach byli gospodarze i częściej strzelali na bramkę, ale wrocławianie mieli w bramce Szromnika.
W końcu gol padł, ale dla Śląska. Po stałym fragmencie gry fatalny błąd popełnił Jewgienij Baszkirow i po przytomnym podaniu Mateusza Praszelika w sytuacji sam na sam z Hładunem znalazł się Erik Exposito. Hiszpan nie pomylił się i było 1:0. Dla napastnika ekipy z Wrocławia był to pierwszy gol zdobyty na wyjeździe od kiedy gra w Polsce.
Przed przerwą mogła paść jeszcze jedna bramka, ponownie dla Śląska. Po podaniu Exposito piłka przeleciała wzdłuż bramki i Robert Pich miał tylko dołożyć nogę. Słowak nie zdążył jednak zareagować i mógł później tylko złapać się za głowę.
Już od początku drugiej połowy trener Martin Sevela posłał do gry Sasę Zivca i Zagłębie ruszyło mocno do przodu. Śląsk jednak bez problemu rozbijał ataki rywali i wydawało się, że kontroluje wydarzenia na boisku. Gospodarze w końcu jednak doprowadzili do remisu.
Po podaniu z głębi pola w polu karnym znalazł się Jakub Wójcicki, ale Szromnik wyczuł jego intencje. Bramkarz Śląska po obronie zderzył się jednak z zawodnikiem Zagłębia i sędzia uznał, że był faul. Do piłki na jedenastym metrze podszedł Drazic i było 1:1.
Gol sprawił, że ataki gospodarzy nabrały jeszcze większego rozmachu i Śląsk został zepchnięty do głębokiej defensywy. Świetną okazję do zdobycie gola miał Mraz, ale ponownie kapitalną interwencją popisał się Szromnik. Goście przetrwali nawałnicę, ale później wcale nie zamierzali sami ruszyć do ataku.
Przy piłce było Zagłębie, a Śląsk ograniczał się tylko do obrony. Ten minimalizm wrocławian został ukarany w czwartej minucie doliczonego czasu. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł wprowadzony dwie minuty wcześniej Kamil Kruk i pewnie trafił do siatki. Wrocławianie nie mieli już czasu na odpowiedź.
KGHM Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 2:1 (0:1)
Gole: 0:1 Erik Exposito (23), 1:1 Dejan Drazic (61-karny), 2:1 Kamil Kruk (90+4)
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Mateusz Bartolewski, Łukasz Poręba; Śląsk Wrocław: Mark Tamas, Krzysztof Mączyński, Michał Szromnik.
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Jakub Wójcicki (90+2. Jakub Bednarczyk), Dominik Jończy, Lubomir Guldan, Mateusz Bartolewski – Patryk Szysz, Jakub Żubrowski, Jewgienij Baszkirow (46. Sasa Zivec), Łukasz Poręba (90+2. Kamil Kruk), Dejan Drazic (89. Adam Ratajczyk) – Samuel Mraz (72. Rok Sirk).
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Guillermo Cotugno, Israel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec - Bartłomiej Pawłowski (86. Sebastian Bergier), Waldemar Sobota (70. Maciej Pałaszewski), Krzysztof Mączyński, Mateusz Praszelik (72. Marcel Zylla), Robert Pich (72. Piotr Samiec-Talar) – Erik Exposito (86. Fabian Piasecki)