Czterech dolnośląskich policjantów rannych w Kosowie
(Kadr z relacji zamieszczonej w YouTube)
Ich rodziny odwiedzili psychologowie. Życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo. Trzech z nich zostało opatrzonych w bazie, jeden jest nadal w szpitalu. Ranni policjanci służą we wrocławskiej kompanii antyterrorystycznej oraz w wydziale kryminalnym we Wrocławiu i Wałbrzychu. Pracują w policji od 8 do 21 lat. Policjanci z Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu odwiedzili krewnych wszystkich 11 mundurowych, którzy są w Kosowie.
Niebezpieczeństwo nie grozi tez życiu żadnego z pozostałych rannych polskich policjantów. Nasi funkcjonariusze są wycofywani z terenu ONZ-owskiego sądu w Kosovskiej Mitrovicy, o który toczyły się walki. Na miejscu pozostaną żołnierze KFOR.
Sąd ochraniało ponad pięćdziesięciu polskich policjantów. Do zamieszek doszło, gdy z budynku wyprowadzano Serbów, którzy od trzech dni okupowali urząd. Wrogo nastawiony tłum zaatakował policjantów kamieniami i butelkami z benzyną. Rzucono też kilka granatów. W zamieszkach rannych zostało 14 ukraińskich milicjantów. Kilku z nich jest w ciężkim stanie. Rany odniosło również ośmiu żołnierzy francuskiego kontyngentu sił NATO, którzy zostali wezwani na pomoc policjantom.
Po wybuchu zamieszek ONZ-owska policja otrzymała rozkaz wycofania się z miasta. Dowódca polsko-ukraińskiego batalionu w Kosowie powiedział, że niebezpieczeństwo nie zagraża polskim żołnierzom stacjonującym w tym kraju. Podpułkownik Zenon Brzuszko poinformował, że na terenie, za który jest odpowiedzialny, codziennie dochodzi do demonstracji organizowanych przez serbską mniejszość Kosowa, jednak nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia i życia żołnierzy.
(Zdjęcie ilustrujące ten tekst pochodzi stąd).