"Loverly" – prawda miłosnych songów
Uczyła się gry na fortepianie od dziewiątego roku życia. Kolejne lata i występy u boku znanych jazzmanów, a przede wszystkim charakterystyczna barwa kontraltu, lekko zachrypniętego i „przydymionego” głosu, przyniosła jej sławę i uznanie krytyki. Genialne interpretacje, wyczucie , dobór muzyków i oryginalne aranżacje przysporzyły Cassandrze Wilson rzeszy fanów na całym świecie.
Bardzo się cieszę , że jej nowy krążek "Loverly" pulsuje rytmami, które zaprezentowała także na moim ukochanym "Belly of the Sun" sprzed paru lat. Brzmienie tamtego albumu pachniało Deltą Missisipi i korzennym bluesem. Tych odniesień do tradycyjnych rytmów i barw instrumentów nie brakuje również ostatnio zarejestrowanym utworom. I mimo , że Cassandra częstuje nas znanymi tematami, w zasadzie szlagierami muzyki rozrywkowej, melodiami z musicali, to jest w tym autentyczna i bardzo oryginalna.
Całość rozpoczyna się dynamicznym „Lover Come Back To Me” przechodzącym w rozkołysane dźwięki melodii „Black Orpheus”. Wilson jeszcze nigdy dla mnie nie brzmiała tak „filmowo”. A tutaj naprawdę tak ją odbieram. Swing wkrada się do „Wouldn’t be Loverly” z „My Fair Lady”. “Gone With The Wind” pulsuje bluesem. Zaskoczeniem i “miłością od pierwszego usłyszenia” jest dla mnie jej wersja „Caravan” Duke’a Ellingtona mieniąca się podskórnym, niespokojnym rytmem. Głos Cassaandry brzmi przejmująco.
Ballada „Spring Can really hang You Up The Most” zniewala słuchacza autentycznością przekazu i “życiową prawdą” wyśpiewywaną przez główną bohaterkę. Mamy także rasowego bluesa Roberta Johnsona w postaci „Dust My Broom”. Utwór ten nie rozczaruje nawet najbardziej zatwardziałych miłośników tego gatunku muzyki.
W większości kompozycji odyzwa się fortepian Jasona Morena. Lonnie Plaxico dzielnie przedziera się liniami basu przez perkusję Herlina Riley’a. Jednak największe piętno na tym krążku odcisnął w moim odczuciu Marvin Sewell. Jego pedal steel guitar nadaje utworom nowego wymiaru .W zestawieniu z wokalem Wilson daje to piorunujący efekt i mieszankę muzyczną, która już w momencie wydania na rynku staje się klasyką. Nic, tylko słuchać!
Cassandra Wilson – „Loverly”
EMI Music Poland 2008