Policja w mieszkaniu posła PO
- W nocy z poniedziałku na wtorek wezwano funkcjonariuszy do awantury domowej. Kiedy przyjechali na miejsce, okazało się, że doszło do scysji między posłem a jego konkubiną - informuje rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.
Po interwencji kobieta odstąpiła od złożenia zawiadomienia oraz wszczęcia postępowania przez policję. Funkcjonariusze o całej sprawie poinformowali Kancelarię Sejmu. Wie o niej już szef PO w regionie.
W przekazanym nam wieczorem oświadczeniu poseł informuje, że całą sytuację wyjaśnił ze swoją partnerką. Przeprosił również policję za to, że musiała poświęcić czas na tę sprawę. Jednocześnie prosi o uszanowanie prywatnych spraw jego i jego najbliższych.
Cała sprawa może mieć przykre dla parlamentarzysty konsekwencje polityczne.
Komentuje Jacek Protasiewicz:
Jest to co najmniej zawstydzająca historia, która nie powinna się zdarzać w żadnej rodzinie, a tym bardziej nocna awantura z interwencją policji, nie powinna mieć miejsca u parlamentarzysty, czyli osoby zaufania publicznego. Oczekuję wyjaśnień, jak tylko wrócę do Wrocławia. Jutro albo w piątek. Oczekuję wyjaśnień dotyczących także powodów, dla których pan Charłampowicz legitymował się wobec policji legitymacją poselską, a nie dowodem osobistym. Wszelkie konsekwencje mogą być wyciągnięte. Każde mogą wchodzić w grę.
Komentuje Dr hab. Robert Alberski – politolog Uniwersytetu Wrocławskiego:
Kwesta kluczowa to wykorzystanie immunitetu. Formalnie da się to obronić. Od strony czysto praktycznej to na pewno nadużycie. Sytuacja, która tam miała miejsce przecież w żadem sposób nie łączy się z pracą publiczną. To jego prywatna sprawa. Chowanie się za immunitetem w tym wypadku jest etycznie złe. Historia jest nieco podobna do kontroli drogowych i korzystania wtedy przez posłów także z immunitetu. Gdy przy przekroczeniu prędkości pokazują poselską legitymacje i uciekają od mandatu. Od wielu lat mówi się o tym, żeby immunitet ograniczyć. Wciąż jednak tylko się „mówi”, a „nic nie robi”. Gdy przychodzi „co do czego” nie ma chętnych żeby się tym zając. Sprawa posła Charłampowicza powinna być rozpatrzona przez komisję etyki partii, albo parlamentarną komisję etyki poselskiej.