Śledczy: Bezdomny nie został zamurowany

Leszek Mordarski | Utworzono: 05.06.2014, 10:15
A|A|A

fot. Tomasz Walków (wroclaw.pl)

Jego ciało znaleziono w styczniu w pustostanie na placu Wróblewskiego we Wrocławiu. Na zwłoki Krzysztofa K. natrafili pracownicy schroniska Brata Alberta, którzy po wyłamaniu płyt zasłaniających okna i drzwi byłego sklepu, weszli do odwiedzanego przez bezdomnych budynku. Obiekt na polecenie policji, miesiąc wcześniej został właśnie przed nimi szczelnie zamknięty. Po śmierci Krzysztofa K. pojawiło się podejrzenie, że były sklep został "zamurowany" bez uprzedniego sprawdzenia, czy ktoś w środku nie pozostał.

Śledczy obalili te twierdzenia. Jak mówi rzeczniczka wrocławskiej prokuratury Małgorzata Klaus, śmierć Krzysztofa K. nastąpiła mniej więcej 2 tygodnie przed odnalezieniem zwłok. Było to zatem dużo później niż moment zabezpieczenia budynku. Mężczyzna musiał tam zatem "pomieszkiwać" co najmniej czternaście dni przed śmiercią. Bezdomny zmarł rzeczywiście w wyniku wycieńczenia organizmu, ale nie na skutek wygłodzenia, tylko z powodu nadużywania alkoholu - uznali eksperci z medycyny sądowej.

REKLAMA