Zleciła zabicie psa za pół litra
fot. Michał Wyszowski (Radio Wrocław)
Mieszkanka wsi Buków koło Żarowa musi również zapłacić ponad dwa tysiące złotych nawiązki na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które uratowało psa. Sędzia Marek Żurawski ogłaszając wyrok, mówił, że z tak drastycznym przypadkiem w swojej karierze jeszcze się nie spotkał:
Do tragicznego zdarzenia doszło w lutym ubiegłego roku. Skatowany Alek został porzucony w worku na drodze. Jan S., który bił go metalowym prętem wcześniej skazany został na pół roku więzienia.
Pies miał pogruchotaną czaszkę, liczne złamania i rany. Jego wygląd wskazywał także na wygłodzenie i skrajne zaniedbanie.
Mateusz Czmiel z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami mówi, że to wyrok bez precedensu w skali całej Polski. Zwykle bowiem kończy się na karze w zawieszeniu:
Mieszkająca w niewielkiej wsi pod Żarowem Krystyna B. nie przyznała się do winy. Wyrok nie jest prawomocny, adwokat skazanej już zapowiada apelację.
Historia Alka obiegła całą Polskę. Półtora roku temu, właścicielka psa, Krystyna B. zleciła jego zabicie swojemu sąsiadowi Janowi. S. Zapłatą było ... pół litra wódki. Powodem zaś fakt, że kobieta nie chciała dłużej utrzymywać czworonoga. Alka udało się uratować. Po wielu operacjach dochodzi do siebie. Jan s. został skazany na pół roku bezwzględnego więzienia.
Czytaj więcej: Zleciła zabójstwo psa za wódkę
Niestety przypadków maltretowania zwierząt w Polsce jest bardzo dużo. Co kilka dni policja informuje o kolejnych bezlitosnych bandytach, którzy skatowali psa czy kota. Ale wyroki więzienia zapadają rzadko.
Jednym z najgłośniejszych dotąd wyroków za znęcanie się nad zwierzęciem jest bezwzględne więzienie dla Karola Urygi, który przywiązał psa do kaloryfera i go zagłodził - przypomina rzecznik TOZ we Wrocławiu Mateusz Czmiel.
Opolski sąd najpierw skazał mężczyznę na dwa lata pozbawienia wolności, potem jednak złagodził wyrok do ośmiu miesięcy.
Obrońcy zwierząt podkreślają, że w Polsce za zniszczenie przedmiotu grozi do 5 lat pozbawienia wolności, a za zakatowanie ze szczególnym okrucieństwem czującej i wrażliwej na ból istoty 3 lata.
Sądy najczęściej orzekają grzywny, ale są czasem śmiesznie niskie, bo od 500 do 1500 zł. Sprawy o znęcanie się nad zwierzętami bardzo często NIE trafiają do sądów. Prokuratura uznaje, że mają one niską szkodliwość społeczną czynu. Dla porównania w Niemczech za zabicie czworonoga sądy w 50 procentach spraw orzekają kary bez zawieszenia.