Spędź noc oglądając kosmiczny pokaz

Agata Wojciechowska | Utworzono: 10.08.2014, 16:43
A|A|A

Małe grudki pyłu, które przez ciepło słońca wydostają się na wolność, tworzą raz w roku niesamowity spektakl, znany pod nazwą perseidów, czyli deszczu spadających gwiazd. Rój meteorów widać od końca lipca do 24 sierpnia. Jednak ich największe natężenie - ponad 100 spadających gwiazd na godzinę - spodziewane jest w połowie sierpnia.

- W nocy z 12 na 13 sierpnia będzie tuż po pełni, a więc jasny księżyc będzie nam utrudniał nam obserwacje perseid - wyjaśnia prof. Paweł Rudawy z Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego. - Jednak nie powinniśmy rezygnować z obserwacji nieba, bo na naszą korzyść będzie działało położenie miejsca, z którego pozornie wylatują meteory. Gwiazdozbiór Perseusza znajduje się w północnej części sfery niebieskiej - dodaje profesor.

Najlepsze miejsca do obserwacji nieba są poza Wrocławiem. W samym mieście miłośnicy astronomii polecają Park Zachodni. Poza miastem idealnym miejscem do obserwacji deszczu meteorów są Wzgórza Trzebnickie. Są one świetnie usytuowane, gdyż zostawiamy światła miasta za plecami na południu, a najwięcej spadających gwiazd można zaobserwować na północy.

 - Wyjedźmy za miasto, tym bardziej że noce są teraz ciepłe, niezbyt długie, więc nie jest to bardzo fatygująca wycieczka, posłuchajmy ptaków, popatrzmy na piękno nocy i przy okazji może uda nam się dostrzec meteory - radzi prof. Rudawy. 

Najlepiej zacząć obserwacje nieba w drugiej połowie nocy od godz. 2 do 5 wysoko nad horyzontem. Czy powinniśmy przygotować sobie listę życzeń? - Pewni sceptycy twierdzą, że wypowiadanie życzenia nic nie daje, ale inni twierdzą, że jest jakaś szansa jeśli dokładnie zsynchronizujemy powiedzenie z błyskiem spadającej gwiazdy więc warto spróbować - ze śmiechem odpowiada astronom z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Część obserwatorów nieba żartuje, że gdy widzimy rozbłysk, ale nie widzimy ogona, musimy uciekać, bo spadająca gwiazda leci prosto na nas. Nic nam jednak nie grozi. Z komety Swift Turttle w naszą atmosferę wchodzą bardzo drobne cząstki materii, które ważą miligramy. Nie ma najmniejszej szansy, by dotarły one do powierzchni Ziemi inaczej niż w postaci najdrobniejszego pyłu. Świecą one nie ze względu na swoją masę, ale z powodu dużej prędkości. Wpadają one w atmosferę, pędząc 60 kilometrów/sekundę i tworząc ogromną energię kinetyczną.

- Możemy więc bez hełmów i kamizelek kuloodpornych spokojnie podziwiać to zjawisko - dodaje prof. Rudawy. Co zabrać zamiast zbroi? - Kanapeczki, ciepłą herbatę, koc. Można spędzić przepiękną noc, to prawdziwa reklama piękna kosmosu - dodaje prof. Rudawy.
 

REKLAMA