Mulatu Astatke na żywo we Wrocławiu!
fot. Jan Prunk / Wikimedia Commons
Przypomnijmy: bohater opowieści, grany przez Billa Murray’a, otrzymuje tajemniczy list z informacją, że gdzieś na świecie istnieje jego 19-letni syn. Aby go odnaleźć, odwiedza swoje byłe dziewczyny. Każde z tych spotkań przynosi nowe niespodzianki, zmieniające wyobrażenia bohatera filmu o sobie z czasu minionego, a także tworzące go na nowo w czasie teraźniejszym. Jarmusch jak zwykle zajął się oprawą dźwiękową filmu sam. Soundtrack to 12 utworów. Dodajmy: bardzo różnych. Jest tu i rock, i reggae, i klasyka soulu a nawet muzyka kościelna. A jednak z filmu pamięta się przede wszystkim tematy wykonywane przez Mulatu. Dlaczego? Bo było w nich coś unikalnego, nowego. I nostalgia – czas przeszły zaklęty w dźwięki znakomicie pasujący do tematyki filmu.
W swej ojczyźnie Astatke znany jest jako ojciec Ethio-jazzu. Muzyki będącej unikalną mieszanką popu, współczesnego jazzu, tradycyjnej muzyki etiopskiej, karaibskich rytmów i Afro-funku.
Urodził się w 1943 roku w mieście Jimma, w zachodniej Etiopii. Rodzina posłała go na studia do Walii i miał zostać inżynierem. Ale wygrała muzyka. Studiował w Londynie, Nowym Jorku i wreszcie w Bostonie, gdzie uczęszczał do słynnego Barklee College of Music i był pierwszym rodowitym Afrykańczykiem, który ukończył tą renomowaną uczelnię.
Specjalność – wibrafon i instrumenty perkusyjne. Podczas pobytu w Stanach odkrył latynoski jazz, co w ’66 zaowocowało jego dwoma pierwszymi albumami. Tamte czasy to też spotkania z różnymi znakomitościami świata jazzu, w ’71 gra z Duke’iem Ellingtonem, dwa lata później będzie specjalnym gościem podczas koncertów big bandu Duke’a w rodzimej Etiopii. Astatke dzieli swój czas między Stany i ojczyznę nagrywając i występując z muzykami z obu tych krajów. Wtedy rodzi się Ethio-jazz. Muzyka, którą po latach miał się zachwycić świat. Podkreślam – po latach, bo twórczość Astatke poza rodzimą Etiopią zostaje przez wiele lat zapomniana. Dopiero film Jarmuscha na dobre przywraca ją światu. Na tyle skutecznie, że jego utwory samplują m.in. Nas, Damian Marley, Kayne West czy Nicolas Jaar ( patrz – video) . Muzyka zawarta na jego dwóch ostatnich krążkach „Mulatu Steps Ahead” z 2010 roku i ubiegłorocznym „Sketches of Ethiopia” niewiele odbiega stylistycznie od nagrań sprzed lat. Bogactwo odniesień muzycznych, transowy charakter utworów, tajemnica, magia. Na tyle lubię twórczość etiopskiego maga, że na mającej się ukazać za chwilę „RAM CAFE 9” pozwoliłem sobie umieścić jego kompozycję.
Mulatu Astatke wystąpi w najbliższą niedzielę we Wrocławiu w ramach Jazztopadu. Artyście towarzyszyć będzie 7-osobowy zespół. ZapraszamJ