Ile procent zieleni jest we Wrocławiu? (SONDA)
fot. Merlin-Wikipedia
Wiosna przyszła pogoda się zmienia, niemniej jednak, w Palmową Niedzielę warto przyjrzeć się okolicznej zieloności.
Ile tej "zieloności mamy we Wrocławiu, gdzie mają więcej a gdzie mniej? Właśnie ukazał się raport w tej sprawie porównujący polskie miasta.
Raport przygotowały organizacje MojaPolis i BIQdata. Sprawdzono 34 miasta Polski.
Dawne hasło promujące Wrocław jako "miasto parków" trzeba między bajki włożyć. Z zestawienia - uczciwie podliczającego niemal każdy listek - wynika, że najfajniej mieszkać w Sopocie. Tam, nie dość że molo i morze, to jeszcze aż 59% miasta zajmuje zieleń. Sopot odstawił resztę kraju. Druga w rankingu zieloności jest nomen omen Zielona Góra ma 46% zielonego i to tylko dlatego, że miasto bardzo poszerzyło swoje granice w miejski obręb biorąc lasy - tak zwane Bory Zielonogórskie.
Kliknij w obrazek, żeby przeczytać raport
A Wrocław? A wstyd! Tylko 12% zielonego mamy w mieście. Co oznacza, że na każdego z nas wypada ledwo 20m2 zieleni. Nawet Warszawa jest przed nami - tam co piąty metr powierzchni jest zielony. Stolica jest o prawie połowę bardziej zielona od największego dolnośląskiego miasta. Cztery razy więcej drzew i trawników mają od nas Katowice, czy Gdynia. 38% zieleni w granicach miasta ma Jelenia Góra. To najbardziej zielone dolnośląskie miasto - co zresztą jeleniogórzanom niewiele pomaga, bo leży w zagłębieniu, a mieszkańcy palą w piecach czym popadnie i w mieście raz po raz pojawia się smog.
Czy we Wrocławiu brakuje terenów zielonych?
A propos palenia. W czołówce najbardziej zielonych miast Polski jest bardzo wiele z Górnego Śląska. Obok wspomnianych Katowic, są Rybnik, Tychy, Chorzów, Mysłowice. W każdym z tych miast co trzeci metr powierzchni jest zielony. Zawsze można jednak powiedzieć, że Wrocław nieźle się prezentuje na przykład w zestawieniu z Legnicą. Ta jest niemal betonową pustynią - ma ledwo 6% terenów zielonych. Najgorzej w Polsce mają mieszkańcy Krosna - tu 2,5% terenu miasta to zieleń.
Czy miasta z niskim współczynnikiem zielonego mogą tylko bezradnie rozłożyć ręce? Niekoniecznie. Bo można zamiast wycinania drzew sadzić nowe - co zdaje się teraz ma robić Wrocław. A poza tym badacze sporządzili jeszcze jeden ciekawy ranking - ilości żywopłotów w miastach. Ten współczynnik pokazuje, które miasta przykładają wagę do sadzenia drzew, bo nie mają w pobliżu jakiejś puszczy, która spełnia zadania miejskich płuc. Żywopłoty to też skuteczna ochrona przed spalinami i hałasem.
Co ciekawe tu też rządzi Sopot - a to oznacza, że miasto ma nie tylko Operę Leśną położoną w lesie, ale też jak szalone sadzi zieleń, gdzie popadnie. To świadome "gram w zielone!" w tym nadmorskim kurorcie. Na drugim miejscu w żywopłotach jest Chorzów, na trzecim bliskie nam Leszno. Miasto może nie ma w swych granicach lasów, ale robi wiele, by jednak mieszkańcy na brak zieleni na co dzień nie narzekali.
A Wrocław? Jest dokładnie w tym miejscu, gdzie wypada polska średnia. Ma 4 razy mniej żywopłotów niż Sopot, ale też 3 razy więcej niż na przykład Jelenia Góra. Wrocław ma 824 m kw. żywopłotów na 1 km2. Sopot z prawie 3 km żywopłotu. Najmniej sadzą ich Skierniewice i Biała Podlaska z mniej niż 100 metrów na kilometr kwadratowy.