Książki na długi weekend
Gosia Konieczna była gościem „Półki z książkami” w Radiu RAM, tuż po weekendzie otwarcia Światowej Stolicy Książki UNESCO, który był tak udany, że już zapowiedziano dogrywkę w postaci czerwcowej Europejskiej Nocy Literatury na Wyspie Słodowej.
Pierwszą z polecanych przez Gosię Konieczną książek była Irvinga Stone'a „Udręka i ekstaza”. Powieść o życiu i twórczości Michała Anioła powstała po drobiazgowych studiach autora we Włoszech. I do dziś pozostaje doskonałą lekturą na wyjazd do Italii. To również pasjonujący obraz epoki i dogłębne studium artysty. Tytuł jest wzięty z cytatu z Michała Anioła: „Sztuka jest dla mnie udręką, gdy mi się coś nie udaje, ekstazą, gdy wszystko dobrze idzie, ale w każdym razie ona mną włada".
Po „Udręce i ekstazie” Gosia Konieczna polecała „Ścianę” Marlene Haushofer. Austriacka pisarka opowiada w niej o niezwykłej sytuacji, która pomaga w uświadomieniu sobie własnej niezgody na zwyczajne życie. Jak zapisuje bohaterka zekranizowanej przed czterema laty powieści: „zbyt często i zbyt długo czekałam już w moim życiu na ludzi lub zdarzenia, które się potem nigdy nie realizowały, albo realizowały się tak późno, że nie miało to już dla mnie żadnego znaczenia”.
Propozycją, która może starczyć na wiele długich weekendów, nie tylko majowych, jest „Moja walka” Karla Ovego Knausgaarda. Do tej pory ukazały się trzy z sześciu tomów nietypowej sagi, skupionej na perspektywie autora-narratora. „Moja walka” jest często zestawiana z wieloma wybitnymi dziełami literatury, ale na końcu zawsze okazuje się, że jest jedyna w swoim rodzaju.
Jednym z wydarzeń weekendu Poczytaj Mi Wrocław w czasie inauguracji Światowej Stolicy Książki Unesco było spotkanie wokół książki „Zaraza”. Jednym z uczestników debaty był Mariusz Szczygieł, współzałożyciel „Dowodów na istnienie”, wydawnictwa, które wznowiło reportaż Jerzego Ambroziewicza. Napisana w połowie lat sześćdziesiątych relacja z Wrocławia, sparaliżowanego w 1963 roku epidemią ospy, po latach wciąż fascynuje. – Nie można się od tej książki oderwać – uważa Szczygieł.
„Zaraza” jest też świadectwem plagi z czasów, w których dostęp do informacji był ograniczony. Gdy 34 lata później Wrocław sparaliżowała powódź, dramat miasta był transmitowany na żywo w całym kraju.
Unikatowe zdjęcia i nagrania z 1963 roku znajdziecie: TUTAJ
REKLAMA