Śląsk Wrocław zremisował z Lechią Gdańsk 0:0

Michał Hamburger | Utworzono: 06.08.2016, 22:07
A|A|A

Śląsk rozpoczął spotkanie w następującym składzie: Mariusz Pawełek, Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Augusto, Filipe Goncalves, Ostoja Stjepanović, Alvarinho, Ryota Morioka, Łukasz Madej, Bence Mervo.

Lechia od pierwszych minut gra w następującym zestawieniu: Vanja Milinković-Savić, Rafał Janicki, Jakub Wawrzyniak, Milos Krasić, Grzegorz Kuświk, Marco Paixao, Michał Chrapek, Sławomir Peszko, Mario Maloca, Rafał Wolski, Flavio Paixao.

Gospodarze mogli "wejść" w mecz idealnie. Już w pierwszej akcji Bence Mervo był bliski zdobycia gola. Dwa razy próbował pokonać Milinkovicia-Savica ale za każdym razem bramkarz Lechii Był górą.

Przez kolejne 10. minut oba zespoły nie stworzyły zagrożenia. Gra głównie toczyła się w środku pola.

Pierwszy strzał na bramkę Śląska oddał Rafał Wolski. Jego uderzenie z około 25 metrów było jednak słabe i bardzo niecelne.

Przed upływem 20. minuty dwa razy szczęścia próbował były lider wrocławian Flavio Paixao. O swoich pierwszych dzisiejszych kontach z piłką chciałby jak najszybciej zapomnieć. Lechia uzyskała wyraźną przewagę.

W 29. minucie Flavio popisał się ładnym rajdem lewą stroną. Dośrodkowanie Portugalczyka efektownym wślizgiem powstrzymał Mariusz Pawelec.

Osiem minut później wreszcie groźniej pod bramką Lechii. Po rzucie wolnym z około 35. metrów wykonanym przez Alvarinho i dośrodkowaniu Augusto bliski szczęścia był Pawelec. Ale nie dobiegł do piłki.

W 40. minucie mogło i powinno być 0:1. Kapitalna kontra gości. Sławomir Peszko zgubił swojego obrońcę dośrodkował idealnie na jedenasty metr do Marco Paixao a ten przegrał pojedynek z Mariuszem Pawełkiem. To była najlepsza okazja w tym spotkaniu.

Mecz przyjaźni na trybunach i na boisku. Oba zespoły w pierwszej połowie absolutnie nie zrobiły sobie krzywdy. Do przerwy bez bramek. Pawełek w tym sezonie dalej jest niepokonany.

Pierwszą groźną akcję po przerwie stworzył Śląsk. Szybko piłkę do gry z autu wprowadził Łukasz Madej. Ta trafiła do Alvarinho, który mógł spokojnie i dokładnie dośrodkować. Przymierzył ale... wprost w ręce bramkarza gości.

W 51. minucie pierwszy raz okazję do oddania strzału miał Morioka. Lider Śląska pola Śląska jednak uderzył zdecydowanie za wysoko. Śląsk naciera. Lechia czeka na okazję do kontry.

Kolejne 10. minut upłynęło na walce o środek pola.

Swoją szansę miał Łukasz Madej. Ryota Morioka próbował zagra przed polem karnym do Alvarinho, najbardziej widocznego dziś piłkarza Śląska, ale piłka odbiła się od nóg obrońców trójmiejskiej drużyny trafiła właśnie do Madeja. Ten uderzył bez przyjęcia ale bardzo anemicznie.

Chwilę później po dośrodkowaniu Alvarinho Vanja Milinković-Savić o mało co nie wrzucił sobie piłki no bramki. Gdyby na błąd goalkipera Lechii czuwał Bence Mervo byłoby 1:0. Węgier się zagapił a bramkarz uniknął kompromitacji.

Wszystko wskazuje na to, że oba zespoły są usatysfakcjonowane wynikiem. 82. minuta nikt nie zamierza ryzykować. I jedni i drudzy czekają na kontrę.

Zwycięskiej kontry nie było. Mecz zakończył się podziałem punktów.

REKLAMA

To może Cię zainteresować