Porwali tłumy. Śląsk zdominował Legię i wygrał 2:1! [POSŁUCHAJ]
Fot: slaskwroclaw.pl
Z Marcinem Robakiem, autorem dwóch goli, rozmawaliśmy chwilę po zakończeniu spotkania:
Gospodarze chcieli zaskoczyć Legię już na początku spotkania. W drugiej minucie sprzed pola karnego strzelał Robert Pich, ale trafił prosto w bramkarza. Gra Śląska w pierwszych minutach mogła się podobać. Wrocławianie próbowali grać kombinacyjnie i wyglądali dużo lepiej od Legii, która nie wypracowała sobie w tym czasie żadnej groźnej sytuacji. W 15 minucie prostopadłym podaniem z lewej strony Dorde Cotra uruchomił wbiegającego w pole karne Marcina Robaka. Napastnik Śląska zdecydował się na strzał, ale kąt był zbyt ostry, by piłka leciała w światło bramki. Minutę później mogliśmy obejrzeć gola kolejki. Na mocne uderzenie z ponad 20 metrów zdecydował się Arkadiusz Piech, ale piłka ocierając się o słupek nie wpadła do siatki.
W 20 minucie Piech ponownie próbował zaskoczyć Arkadiusza Malarza. Tym razem z bliższej odległości. Bramkarz Legii obronił jednak tę próbę. Niewiele brakowało, a przewaga Śląska zakończyłaby się dla wrocławskiej drużyny... stratą gola. W 21 minucie goście wyszli z kontrą. Cristian Pasquato wyprowadził na dogodną pozycję Jarosława Niezgodę. Napastnik Legii składał się już do strzału w polu karnym, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Robert Pich. Chwilę później warszawski zespół miał kolejną groźną akcję, ale Pasquato strzelił obok bramki. Czarny sen gospodarzy sprawdził się w 36 minucie. Z prawej strony z rzutu wolnego wrzucał Cristian Pasquato, piłkę na wysokości bramkowej piątki zgrał Armando Sadiku i Jarosław Niezgoda dołożył tylko nogę trafiając niemal do pustej bramki. Śląsk przegrywał 0:1, choć powtórki pokazały, że Sadiku w tej akcji był na spalonym.
#SLALEG xDDDDDDD
— Sympatyczny Żabol (@sirtimon90) 9 września 2017
pachnie klasyką pic.twitter.com/RlAozwDHFD
Już dwie minuty później Śląsk mógł wyrównać. Cotra wrzucił na głowę Robaka i wydawało się, że nic z tej sytuacji już nie będzie. Napastnik Śląska posłał piłkę wysoko w powietrze, ale że spadła ona tuż obok niego, to zdołał jeszcze uderzyć z woleja. Mocny strzał trafił w poprzeczkę. Po przerwie znów do ataków ruszył Śląsk. W 59 minucie Michał Chrapek oddał obiecujący strzał z 20 metrów, ale jedną ręką obronił go Arkadiusz Malarz. Minutę później sędzia Jarosław Przybył podyktował rzut karny dla Śląska. Piłkę, źle przyjął Adam Hlousek dotykając ją - zdaniem arbitra - ręką. Do jedenastki podszedł Marcin Robak i pewnie wykorzystał stały fragment gry myląc Arkadiusza Malarza. Podobnie, jak przy golu dla Legii, tak przy bramce dla Śląska nie obyło się bez kontrowersji, bo wydawało się, że Hlousek jednak nie dotknął piłki ręką. Po tym golu Śląsk poszedł za ciosem. W 68 minucie Łukasz Madej dośrodkował z prawej strony prosto na głowę Marcina Robaka, a ten strzałem pod poprzeczkę pokonał Arkadiusza Malarza po raz drugi. W 77 minucie mogło być po meczu. Dorde Cotra przeprowadził znakomity rajd, ale uderzona przez niego piłka pod presją Michałą Pazdana otarła się tylko o boczną siatkę.
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 2:1 (0:1)
Gole: Marcin Robak z karnego 62' i z gry 68' - Jarosław Niezgoda 36'
Składy (grafika Lotto Ekstraklasa Twitter):
Zmiany w Śląsku: Kamil Vacek za Łukasza Madeja 70', Dragojlub Stnić za Arkadiusza Piecha 79', Daniel Łuczak za Marcina Robaka 90'
Zmiany w Legii: Sebastian Szymański za Cristian Pasquato 66', Dominik Nagy za Michała Kopczyńskiego 77', Krzysztof Mączyński za Adama Hlouska 87'