Piękna, amerykańska przygoda Huberta Hurkacza trwa
fot. Hubert Hurkacz/Facebook
Hurkacz w trzech wcześniejszych rundach zanotował cenne zwycięstwa nad przedstawicielami światowej czołówki. Wyeliminował - kolejno - rozstawionego z "szóstką" Denisa Shapovalova, innego Kanadyjczyka Milosa Raonica (12.) oraz Greka Stefanosa Tsitsipasa (2.), a po każdej z tych wygranych rosła jego pewność siebie. Nie brakowało jej Polakowi także w piątkowym pojedynku z Rublowem, który od poprzedniego sezonu imponuje formą.
Gracz z Moskwy w ubiegłym roku, w którym z powodu pandemii zawieszono rywalizację na pół roku, triumfował aż w pięciu turniejach ATP. W tym sezonie również błyszczy - znacząco przyczynił się do wygranej Rosji w drużynowym ATP Cup, w wielkoszlemowym Australian Open zatrzymał się na ćwierćfinale, wygrał zawody w Rotterdamie, a ostatnio zarówno w Dausze, jak i w Dubaju dotarł do półfinału.
24-letni wrocławianin do meczu z faworyzowanym rówieśnikiem podszedł bez kompleksów. Podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach w Miami dobrze funkcjonował u niego serwis. Nie przeszkadzał mu przy tym nawet dość mocno wiejący tego dnia wiatr. Od początku starał się dominować i przyniosło to efekt w postaci prowadzenia 3:0 i 5:1. Wówczas dopiero zaczął o sobie przypominać nieco Rublow, który wcześniej wraz z przegrywaniem kolejnych gemów miał kłopot z utrzymaniem nerwów na wodzy. W siódmym gemie obronił trzy piłki setowe, a w kolejnym następną i zmniejszył straty do 3:5. Ostatecznie Hurkacz wykorzystał szóstego setbola w tej partii.
Drugą odsłonę podopieczny trenera Craiga Boyntona rozpoczął od przełamania. Wobec tego, że sam skutecznie pilnował własnego podania, to przez cały czas miał przewagę nad rywalem. Mogła ona jeszcze wzrosnąć, ale Rosjanin w piątym gemie obronił "break pointa", a w dziewiątym kolejnego, który był jednocześnie pierwszą piłką meczową.
Zachęcany przez zasiadających na trybunach kibiców do walki Rosjanin po chwili miał trzy szanse na doprowadzenie do remisu 5:5, ale Polak za każdym razem wyszedł z opresji. Następnie zaś wykorzystał trzeciego meczbola dzięki udanemu forhendowi.
W trwającym prawie półtorej godziny pojedynku wrocławianin posłał osiem asów, a Rublow dwa. Pierwszy z zawodników miał znaczącą przewagę uderzeń wygrywających (25-14) i zbliżoną liczbę niewymuszonych błędów (25-23).
Polski tenisista o tytuł w Miami zagra z 19-letnim Jannikiem Sinnerem. Będący 31. rakietą świata Włoch w półfinale odprawił Hiszpana Roberto Bautistę Aguta (7.) 5:7, 6:4, 6:4. Hurkacz jeszcze nigdy nie miał okazji zmierzyć się z tym graczem z Italii, ale mają już za sobą wspólne występy. W tym sezonie dwukrotnie razem startowali w deblu - ostatnio w drugiej połowie marca w Dubaju.
Poprzednim Polakiem w czołowej czwórce imprezy Masters 1000 w singlu był Jerzy Janowicz, który w 2012 roku dotarł do finału turnieju w paryskiej hali Bercy.